Alexandra Duncan „Ocalona”
Kiedy dostajesz do ręki książkę, której główną bohaterką jest dziewczyna będąca członkinią plemienia żyjącego na statku kosmicznym, to od razu masz konkretne wyobrażenie na temat akcji. Przynajmniej ja miałam; skafandry, lasery, nowa technologia i takie tam… a tu? Zaczynasz czytać i nic nie jest takie jak się spodziewałaś/ łeś.
Ocalona to przede wszystkim książka dla wrażliwców, dla osób, które lubią te historię, w których ktoś walcząc o przetrwanie, poznaje miłość swojego życia i… no dobra, nie będziemy wyprzedzać faktów 😀 Pewne słowa musicie doczytać sami…
Ale recenzja musi być ( ), więc zacznijmy od tych spraw czysto technicznych; styl lekki i przyjemny. Język bardzo przystępny. Fabuła wciąga i czytanie sprawia dużo przyjemności.
Świat przedstawiony zaskakuje; jego wizja przytłacza i spowodowała u mnie lęk, że właśnie taka rzeczywistości czeka ludzkość w przyszłości. Z jednej strony kobiety pozbawione praw, żyjące jedynie po to by rodzić dzieci swoim mężom, zepchnięte do roli służących. Z drugiej, tej, która jest już dla mnie, o wiele bardziej do przyjęcia; kobiety silne, niezależne i biorące los we własne, dzielne ręce. Ten podział, te dwa zupełnie różne spojrzenia na egzystencję, dzielenie ludzi na lepszych i gorszych, przez pryzmat miejsca w którym się urodzili, to jakiś totalny koszmar i Autorka świetnie to rozbicie opisała.
Stacje kosmiczne, Ziemia, miasta; wszystkie te lokacje są szczegółowo nakreślone. Dowiadujemy się jakie warunki panują na każdym z tych małych (a czasem całkiem sporych) światów. Poznajemy prawa i obowiązki poszczególnych grup społecznych, kulturę, systemy pozwalające na utrzymanie ludzi przy życiu w kosmosie, wymianę handlową, problemy związane z przeludnieniem, czy zmianami klimatycznymi. Duncan ma przeolbrzymią wyobraźnie i talent do tworzenia niezwykłych miejsc.
Bohaterowie bardzo dobrze wpisani w fabułę, charakterystyczni i nie sztampowi. Jedyne co wkurza, to fakt, że Ava (która przez wiele, zupełnie popieprzonych wydarzeń, musi zupełnie zmienić styl życia i dostosować się do nowej sytuacji) pomimo, że walczy, to jednak jej sukces to nie ona sama a w większości ludzie którzy stają na jej drodze. Tak naprawdę dopiero na samym końcu książki, kiedy musi podjąć, podejrzewam, najtrudniejszą decyzję w życiu, pokazuje jaki ma charakter i ukazuje się czytelnikowi jako dojrzała i twarda babka.
Wątek romansowy? Jest i to istotny dla fabuły. Brak tu infantylnych opisów sexu i takich, głęboko drażniących scen na siłę. Po prostu; spójny opis rodzącego się uczucia i wszystkiego co ze sobą niesie.
Czytało mi się tę książkę ekspresowo, bo jest dobrze i lekko napisana. Nie znajdziecie tam jakiś filozoficznych wynurzeń i drugiego dna, to po prostu świetna rozrywka i przyjemne oderwanie się od codzienności. Lubię takie powieści, które nie są wymagające a jednak niosą ze sobą przygodę i dają wiarę w to, że może się udać i, że bez względu na to w jak beznadziejnej sytuacji się jest, to jednak wszystko zależy od nas i sami możemy wykreować nową rzeczywistość.
Przyznam się Wam w tajemnicy, że koszmarny ze mnie pracoholik i czasem, kiedy potrzeba mi czegoś by zatrzymać na chwilę i zająć czymś przyjemnym moje pędzące myśli, potrzeba mi przygody. Ocalona to taka przygoda, która się na moją przypadłość bardzo, ale to bardzo nadawała i sprawiła, że mocno trzymałam kciuki za Avę i powiem Wam więcej! Będę trzymać nadal, by jak najszybciej, poznać jej dalsze losy.
CzaCzytać!