Aneta Jadowska „Szamańskie Tango”

Aneta Jadowska Szamańskie Tango Czaczytać Aneta Jadowska „Szamańskie Tango”
Aneta Jadowska „Szamańskie Tango” 5.00/5 (100.00%) Głosów: 2 s

Żesz niech to dunder świśnie! Ależ to była niesamowita przygoda!

Zaczęło się od tego na czym skończył się Blues… a potem nagle akcja była już w zaświatach i powiem Wam, że działo się tak wiele i było to tak dobrze napisane, że po prostu chce mi się płakać na myśl, że nie ma więcej!

Kurczaczek narozrabiała i trzeba było po niej posprzątać. Potem Kurczaczek znów narozrabiał i trzeba było ją ratować… no i to właściwie tyle co mogę Wam napisać o samej historii, bo zdradzanie szczegółów wydaje mi się być, obecnie (i na dłuższą chwilę) największym z możliwych grzechów!

Fabuła jest niesamowita, akcja szybka i cudownie pokręcona a postacie dopracowane do granic możliwości. Witkac mierzy się ze swymi największymi lękami. Sęp ma tyle tajemnic i twarzy, że aż ciężko za nim nadążyć, ale im dalej tym mocniej się do niego Czytający przywiązuje. Wiktoria? To jest po prostu tak ambitna bestyja, że zasługuje na wyrazy podziwu od wszystkich nieposłusznych, pragnących, gruntownego i ciągłego pogłębiania wiedzy, istot. Przedwieczni to zgraja wariatów, z kilkoma sympatycznymi wyjątkami (Wędrowcze- jeśli gdzieś tam to czytasz, zapraszam na imprezę do Krakowa! Takie tu dają odjechane koncerty, że niech się Coachella schowa!). A Harfiarka ma w sobie coś co powoduje, że chciałoby się ją poznać i… przytulić 😀

Szamańskie Tango jest tak zbudowaną powieścią, że jeśli już przeczytało się pierwszą stronę, to trzeba iść dalej. Głównie dlatego, że Jadowska ma talent do przywiązywania Czytelnika do postaci. Po prostu, czujesz, że bez względu na wszystko musisz, ale to tak naprawdę musisz, dowiedzieć się jak to się wszystko skończyło. Dużo w tym wszystkim smutku i cierpienia (patrz krew, pot i łzy), ale przeplatanego tak fantastycznym, sarkastycznym humorem, że czasem, aż nie można nie wybuchnąć śmiechem (omdlewający, ku uciesze Sępa, Witkac). Ach no i jest jeszcze poświęcenie i oddanie dla najbliższych… ta nienazwana miłość, która wciąż krąży w powietrzu; majstersztyk.

Tak jak w Blues’ie, Witkacowi nie wszystko się udaje, czasem potrzebuje pomocy a czasem, po prostu się boi; o siebie i o najbliższych. I to też sprawia, że łatwiej nam się z nim identyfikować, bo jest taki jak wielu z nas; zakręcony na punkcie swojego dzieciaka, ale nie zawsze potrafiący poskładać swoje życie do kupy.

Trzeba też zwrócić uwagę na opowieści z zaświatów; szamański, duchowy świat, który autorka dopracowała i sprawiła, że stał się wręcz namacalny. Nie wiem ile w tym znanych podań i legend a ile jej wyobraźni, ale wszystko jest tak napisane, że czasem, aż czuć zapach ogniska, szum skrzydeł (w żadnym wypadku nie orlich!) i powiew wiatru przy twarzy…

Z książkami już tak jest, że pozwalają nam uciec od tego całego, rzeczywistego syfu i zanurzyć się w problemach innych. Poczuć dreszcz emocji, pokochać, zapalić skręta z duchami, powalczyć o swą duszę lub wkurzyć się na kumpla, który podkrada Wam czyste gacie…  W Szamańskim Tangu jest to wszystko… i jeszcze więcej!

Nie ma innego wyjścia; CzaCzytać!