Anna Potyra „Pchła”

Anna Potyra Pchła Czaczytać Anna Potyra „Pchła”
Anna Potyra „Pchła” 4.88/5 (97.50%) Głosów: 8 s

Z kryminałami to nie jest wcale tak prosta i oczywista sprawa, bo pomimo, że gatunek to jeden i określony, to jednak Czytelnicy na całym świecie różne jego rodzaje lubią; te mocniejsze, gdzie nie dość, że trup się ściele, to jeszcze na dodatek, pomysły na życia kończenie są opisane tak obrazowo, że można zejść na zawał podczas czytania… Albo! Te z depresyjnym, nieustająco pijanym bohaterem, któremu życie osobiste się wali, ale i tak jest mega niesamowity w tym co robi, więc przestępców łapie zawsze! W ostatniej chwili… Ale ZAWSZE :) No i jeszcze np. te z intensywnym romansem w tle… I wymieniać tak mogę w nieskończoność, ale prowadzi to do czysto osobistego wynurzenia, że ja to różne kryminalne rodzaje lubię, ale ostatnio jakoś tak bardziej mnie ciągnie do tych w „Roberto Galbraithowym” stylu, tzn., takich gdzie poszukiwanie mordercy jest oczywiście numerem jeden, ale cała reszta, czyli postacie, tło, same wątki są tak mocno zaznaczone, że tworzy się z tego pełna i dobra opowieść. A jakoś się tak złożyło, że Pchła, którą to czytać mi przyszło, właśnie taka jest :)

Fabuła jest zapętlona, zaskakująca z ciągłymi zwrotami akcji i jeszcze na dodatek ma przyjemny plus którym jest wplecenie elementów z historii dawno minionej, ale jednak wciąż dla nas ważnej… Czyli; ginie pewien młody facet, na miejscu zbrodni policjanci znajdują stare zdjęcie, ciało potraktowane w sposób specyficzny i… Tak to się, w skrócie, zaczyna! Ślub, wypadek, narzędzie zbrodni niezwyczajne, listy, domysły- się dzieje!

Bohaterowie bardzo w punkt, a przede wszystkim, panowie z wydziału zabójstw z komisarzem Lorenzem na czele, którego to życie osobiste odkrywamy powoli, by w pełni zrozumieć z kim mamy do czynienia. Jest też nowy narybek, czyli pani profilerka, która to może i nie mówi wiele, ale jak już powie to konkret (fajna osóbka o której mam nadzieję w kolejnych częściach dowiemy się więcej). Pan prokurator, który podkręca nam ciśnienie i pokazuje jak to w relacjach pomiędzy wydziałami być może…

No i właśnie, postacie poboczne- z jednej strony są, jedynie, delikatnie zarysowane, a z drugiej, zaraz po skończonej lekturze, dochodzi się, jednak, do wniosku, że nie dość, że wie się o nich sporo (o ich problemach z małżonką, tym na co tracą czas, jak prowadzą śledztwa) to na dodatek pojawia się ta myśl,  że są w książce użyci dokładnie tam gdzie być powinni i odgrywają w niej niezwykle istotną rolę, bo dopełniają całą historię w sposób idealny; oddając realia, budując dodatkowe napięcie, czy będąc uzupełnieniem dla wątków głównych.

Jeżeli chodzi o wszelkiego rodzaju kwestie krwawe, to są dobrze oddane; bójki, czy pościgi bardzo dynamiczne i bez schwarzeneggerowskiego zadęcia, które mogłoby drażnić.

A jak samo śledztwo zapytacie- cóż, Autorka kluczy, podrzuca nam tropy i ma ten styl, który w kryminalnych opowieściach jest najbardziej pożądany; lekki, ale jednak ciężkawy w odpowiednim momencie, z ujawniającymi się rozkminami mordercy i coraz to nowymi tropami policji, które to jednak nie zawsze okazują się być tymi właściwymi… No i jeszcze, żeby było lepiej, mamy tu konflikty pracownicze, dobry, nie wymuszony sex (umiejscowiony w akcji idealnie),  wątek romansowy nie przytłaczający wątku głównego i te postacie; postacie, które, aż proszą się o rozwinięcie i części kolejne!

Trzymam wszystkie kciuki i kończyny, żeby powstała z tego cała książkowa seria, bo pani Anna Potyra fajnie morduje i robi, to, no cóż, w iście mistrzowskim stylu; szaleństwo, krew, oddanie, poświęcenie i rozpacz, a wszystko to w jednej Pchle

Przeszłość jest nieodzowną częścią nas samych… Oby nie przesłoniła nam przyszłości, bo skutki mogą być… ZABÓJCZE!

CzaCzytać! CzaŚledzić! CzaOdkrywać