Brandon Sanderson „Do Gwiazd”
Brandon Sanderson kojarzy mi się z magią i nowatorskim sposobem na wykorzystywanie metali… Kiedy, więc usłyszałam o Do Gwiazd, byłam troszkę zaniepokojona, bo jednak SF to taki specyficzny gatunek, który musi mieć w sobie coś, nie tylko dobrego fabularnie, ale też mocną stronę techniczną. Się okazało, że denerwować nie było się trzeba, bo książka szybko mnie wciągnęła, a teraz do szału doprowadza mnie, jedynie, oczekiwanie na kolejne części (bo myślę, że przecież być muszą!!!!!).
Gdzieś tam wyczytałam, że to młodzieżówka i ok, główna bohaterka, rzeczywiście, jest nastolatką, ale to jest taka powieść, że spokojnie i starszaki mogą po nią sięgnąć, no bo przecież walka o swoje przekonania i uparte dążenie do wyznaczonych celów to jest to co nieustająco powinno nas inspirować i to bez względu na wiek!
Spensa żyje z brzemieniem jakim była decyzja jej ojca i właśnie, przez owej decyzji pryzmat jest oceniana i wyszydzana, ale w żaden sposób nie przeszkadza jej to we, wręcz obsesyjnym, dążeniu do spełnienia marzenia jakim jest zostanie pilotem statku broniącego planety przed atakami Krelli. To bohaterka twarda, mająca silne poczucie własnej wyjątkowości i brnąca do przodu, bez względu na piętrzące się przeciwności.
Do Gwiazd, opiera się, przede wszystkim, na procesie szkolenia młodych kadetów, którzy to w przyszłości walczyć będą o przetrwanie Detritusa i jak to w akademiach bywa, skupiamy się nie tylko na poszczególnych umiejętnościach zdobywanych przez młodych ludzi, ale poznajemy także historię miejsca w którym przyszło im żyć, systemy obrony, budowę struktur rządzących i… panujące w grupach podziały. Jest tu miejsce na przyjaźń, zalążki rodzących się uczuć, problemy z komunikacją wynikające z pochodzenia- czyli elementy, dające nam podwaliny dla serii mającej duże szanse na uzależnienie sporego grona Czytelników.
Fajne podejście do rodzinnych więzów i przedstawienie oczekiwań rodziców względem ich dzieci; problem stary jak świat i dotykający ludzi bez względu na miejsce urodzenia czy przynależność społeczną.
Grafiki pojazdów jak i mapki to świetne uzupełnienie dla opowieści.
Czyta się Do Gwiazd świetnie, bo styl Sandersona jest mocno wciągający. Opowieść jest płynna, zwroty akcji zaskakujące, fabuła spójna, a pojawiające się pytania otrzymują odpowiedzi w momentach kulminacyjnych
Opisy powietrznych potyczek to bajka, bo są niezwykle dynamiczne i Autor nie ma problemu z zestrzeleniem tego czy innego bohatera; jak w życiu, nigdy niczego nie można być pewnym.
A! No i grzyby nabierają tu zupełnie nowego znaczenia i nawet Kot Schrödingera, dzięki pewnemu niezwykle gadatliwemu umysłowi, się pojawia; czyli humor w punkt!
Finał? Perfekcyjny i w tej kwestii nie napiszę nic więcej…
Gdy światu zagraża zagłada, bohaterem stać się może ktoś, na kogo nikt do tej pory nie stawiał… Wejdźcie w świat podniebnych bitw, poznajcie prawdziwą historię Detritusa (który ma całą masę tajemnic do odkrycia) i pamiętajcie, że to Wasze wybory, mogą zmieniać rzeczywistość…
CzaCzytać! CzaPatrzećWGwiazdy!