Denis Szabałow „Prawo do życia”

Denis Szabałow Prawo do życia Czaczytać Denis Szabałow „Prawo do życia”
Denis Szabałow „Prawo do życia” 4.25/5 (85.00%) Głosów: 4 s

W różnych seriach, coraz  to kolejne części są gorsze od poprzedniczek… ale tutaj, cóż, jest zupełnie inaczej.

Tym razem, bohaterowie powieści Szabałowa, wyruszają w wielką podróż do magazynów Rosrezerwy, po zapasy i inne rzeczy, które pomogą im przetrwać. Podczas swojej wyprawy, napotkają wiele niebezpieczeństw, trudności i innych okropności (jak to zazwyczaj bywa). Co ciekawe, niezwykle często zdarzy się, że te okropności, będą niezwykle trudne do wytłumaczenia…

Muszę to napisać, dla czystego sumienia; zielonego pojęcia nie mam dlaczego w ogóle na tę wyprawę wyruszyli! Poważnie, no zrozumieć tego nie mogę! Książka, sama w sobie, jest po prostu świetna (o czym za chwileczkę), ale tak w sumie, to po co oni tam jadą? Mieszkają w małym miasteczku, mają bardzo blisko do wsi. Nie mogliby tam czegoś hodować? Jakoś nie chce mi się wierzyć, że ziemia nie nadawała się do uprawy, że nic nie mogli zrobić. Jak nie hodowla to handel… no ale ok…

Powieść jest naprawdę dobrze napisana. Autor ma świetny styl, więc przyjemnie się to wszystko czyta. Ponadto sam pomysł (wykluczając ten nieszczęsny powód wyprawy) na przebieg, drugiej części, jest ciekawy.  Cała trasa do magazynów Rosrezerwy pełna jest niebezpieczeństw i to głównie związanych z  psychiką (!!!). Szabałow zarysował naprawdę ciekawą intrygę i  wiem, że (niestety) nie mogę Wam nic spoilerować, ale zapewniam; tajemnica jest przednia i warta odkrycia!

Kolejnym plusem jest to, że autor nie opisywał dokładnie każdej możliwej sztuki broni, przez co powieść stała się bardziej przejrzysta. Szabałow, starał się też, umieścić na końcu każdego rozdziału jakiś morał. Czasem bardziej, czasem mniej widoczny, ale i tak był to dobrym zabiegiem, który dodawał wszystkiemu głębi.

W  powieści, w dalszym ciągu, widzimy retrospekcje z życia Daniły. Zostaje opisany incydent w przedszkolu i parę innych. Jest ich jednak o wiele mniej niż w poprzedniej części i wychodzi to książce na dobre.

O postaciach nie ma się po co rozpisywać; stara, dobrze nam znana, ekipa plus trzy nowe osoby. I nie mam do żadnego z nich jakichkolwiek zastrzeżeń.

Warto też wspomnieć, że zdarzył się rozdział czy dwa, w których czytelnik mógł odetchnąć. Praktycznie nie miały miejsca żadne walki a snucie, przez poszczególne postacie, różnych opowieści, które niesamowicie budowały klimat.

Na sam koniec dodam, że autor umieścił tu fajny smaczek dla fanów oryginalnego metra. Mowa o pewnym czołgu, ale znów, kurcze, nie mogę Wam tu zarzucać spoilerem, bo co to za zabawa… choć jak widzicie, ciężko, chociażby nie napomknąć 😀

Kończąc, uważam, że jest to świetne, klimatyczne postapo. Spodoba się chyba każdemu (postapokaliptycznemu zapaleńcowi i nie tylko:)). Autor naprawił wszystkie błędy, które tak raziły w Prawie do użycia siły, dzieki czemu dostaliśmy, kawał dobrej historii, którą trzeba przeczytać.

Gorąco polecam!!!