George R.R. Martin „Gra o tron”
Ło Jezusie Nazareński!!! Cóżesz to jest, ja się pytam!!!.
No po prostu dzieło! Dzieło, arcydzieło, majstersztyk, po prostu książkowy Grall!!!! Mówili mi: Nie czytaj; rozczarujesz się, pogubisz, zniechęcisz… kiepskie będzie.
A nie jest!!! No kompletnie, totalnie, szaleńczo NIE jest!!
Więc tak, akcja powieści dzieje się w Siedmiu Królestwach. Nazwa jest dość myląca, ponieważ to siedem królestw to tak naprawdę jedno królestwo. Bez względu na to jak dziwnie to brzmi, jest dokładnie tak jak napisałem Ale kontynuujmy; znajduje się w owym królestwie kilka rodów, które raczej za sobą nie przepadają (niezwykle delikatnie i dyplomatycznie rzecz ujmując). Nad tymi wszystkimi ziemiami, zasiadając na Żelaznym Tronie, panuje król Robert, który w przeszłości pokonał poprzedniego króla (co jest dość oczywiste… i w dużym skrócie… i ponownie niezwykle delikatnie rzecz ujmując :)). W miarę upływu czasu, intryga, mająca na celu obalenie króla, rozkręca się a na dalekiej, lodowej północy zaczynają dziać się różne, dziwne rzeczy…
Ja wiem, powinienem wymienić bohaterów, napisać, na co należy zwrócić uwagę, ale tak nie można, no jakbym odebrał dziecku gwiazdkę! Zdradzenie czegokolwiek byłoby czystą profanacją, bez względu na wszystko, będę bronił stwierdzenia, że akurat tę książkę, musicie (ale to MUSICIE) od początku do końca, odkryć sami!!
Bo ta książka jest świetna. Fabuła, naprawdę, szalenie (z braku „większego” słowa- szalenie musi Wam choć troszkę zobrazować sytuację) rozbudowana i wciągająca. Wątków jest całe mnóstwo, każdy wręcz niezbędny i ciekawy.
Postacie? Jest ich cała, gigantyczna masa, z rozbudowaną, do granic możliwości, historią, głębią i charakterem.
Ale, ale… te intrygi! No po prostu cudo! Każdy coś knuje; otrucia, morderstwa, wojny, ataki, są tu na porządku dziennym. I są tak pełne smaczków i zwrotów akcji, że aż nie można się od nich oderwać.
Poza tym, jest kilka stron konfliktu, a nie jak to zwykle bywa, tylko dwie. Niektórych można znienawidzić od razu, a potem okazują się w porządku i odwrotnie. Jeśli nie poznałeś jeszcze historii przedstawionej przez HBO (różnice są spore! Ale zawsze trzon fabuły jest ten sam) to po prostu nie będziesz w stanie, nadziwić się tej masie, wciąż zaskakujących Cię postaci.
Dla lubiących fantastykę znajdzie się też wątek lodowych potworów z północy. Dobrym zabiegiem jest też to, że nigdy nie wiadomo czy ktoś nie zginie. Nieważne, że to główny bohater; ciach i po nim (a że bohaterów głównych Ci tu bez liku… to i jest kogo uśmiercać).
Książka jest naprawdę gruba, ale czyta się ją bardzo szybko a klimatu dodaje mapka, która jest świetnie zrobiona. Ogólnie to ten klimat jest po prostu świetny. Cały czas nic, tylko wielka polityka, ale taka przez wielkie P i w tym wydaniu najbardziej paskudnym!
Minusów nie ma praktycznie wcale, choć czasem mogły przeszkadzać powtórzenia imion, ale to już dla tych straszliwie czepliwych…
Kończąc, „Gra o tron” to pozycja obowiązkowa dla każdego. Uważam, że może konkurować z największymi dziełami fantastyki… a co tam, nie będę się ograniczać, to w końcu moja recenzja; to jedno z największych dzieł fantastyki!
Polecam!