George R.R. Martin „Taniec Ze Smokami” część I
Smoki idą! Zima idzie! Wojna idzie! Dzicy idą! Inni idą! Wszystko idzie, i to tak idzie, że zaraz przylezie!!! Ale jeszcze nie teraz…
W pierwszej części piątej części Pieśni Lodu i Ognia, opowieść nie idzie naprzód, ponieważ autor przedstawia historię różnych postaci w ramach czasowych z obu części Części Czwartej.
Trzeba jednak przyznać, że nie jest to koszmar, jakim od czasu do czasu, w wielotomowych sagach, gnębią nas niektórzy pisarze; wrzucić coś z przeszłości, jakąś retrospekcję czy inne takie cóś nie mające wpływu na bieżącą fabułę, byleby tylko napchać historię słowami. W Tańcu ze Smokami wszystko czyta się szybko i przyjemnie, a naprawdę dobry styl dopełnia to dobre wrażenie.
W tej części otrzymujemy też sporo odpowiedzi na nurtujące nas (no w przypadku RR Martina pytań zawsze jest więcej nie odpowiedzi :)) pytania, więc po prostu dla, kogoś kto dotarł tak daleko jest to pozycja obowiązkowa.
Spisków nie brakuje; knucie, intrygi, lawirowanie polityczne i walka o władzę- jest tu wszystko.
Autor pokazuje nowe niesamowite lokacje i ujawnia wiele ciekawostek dotyczących świata przedstawionego. Ach, no i są jeszcze, aż cztery, klimatyczne, naprawdę świetnie zrobione mapy- nie pomińcie ich!
Bardzo dobrze wypadają też dialogi i sceny walki. Nie zabrakło rozważań na temat życia, więc i trochę melancholii nam się wkrada.
Coraz bardziej odczuwamy, że Gra O Tron powoli się kończy. Wątki są domykane, a wszystko prowadzi do tej jednej, największej z wojen. Martin sukcesywnie wszystko sprząta przygotowując się do finału.
Książka przez większość czasu zaskakuje. I choć, czasem jest przewidywalnie, to te niespodziewane zwroty akcji, jednak przeważają a historia jest bardzo dopracowana, co cieszy po dość średniej części czwartej.
Co do minusów, na potępienie (!!) zasługuje ponowne przecięcie książki na pół i znów jest to zabieg, a jestem o tym przekonany, mający na celu, jedynie zwiększenie zysków. Z części na część jest to coraz bardziej irytujące, a ceny… cóż, nie zawsze są niskie.
Kończąc, Martin odwalił kawał dobrej roboty, dopracowując powieść. Nie licząc przecięcia, wszystko jest na swoim miejscu i mogę polecić „Taniec ze smokami” z czystym sercem.
CzaCzytać!