Jan Waletow „Ziemia Niczyja”

Jan Waletow Ziemia Niczyja Czaczytać Jan Waletow "Ziemia Niczyja"
Jan Waletow „Ziemia Niczyja” 3.83/5 (76.67%) Głosów: 6 s

Gdy pierwszy raz przeczytałem opis Ziemi Niczyjej, byłem zafascynowany. Historia osadzona w świecie, w którym Ukraina została faktycznie podzielona na wschodnią i zachodnią część, jest niewątpliwie ciekawa. Do tego jakieś elementy postapo- po prostu super!!! Niestety, czytając coraz dłużej i dłużej, coraz mocniej się zawodziłem… bo problem jest z fabułą…

Akcja powieści została osadzona w strefie buforowej pomiędzy Imperium Rosyjskim a Zachodnią Ukrainą. No, powiem Wam, sytuacja nie jest zbyt ciekawa; mordy, gwałty, rozboje i cała masa syfu. A sama historia zaczyna się ciekawie; Michaił Siergiejew i jego młody towarzysz Milczek znajdują jakieś zniszczone wozy, potem przylatują helikoptery następnie ucieczka, chowanie się…

I nagle, praktycznie znikąd, retrospekcja- jak to Siergiejew poznał Milczka. Tak bez żadnego ostrzeżenia, po prostu. I takie „cofnięcia” będą się pojawiać naprawdę często. Czasem musiałem wracać do wcześniejszych stron, żeby ogarnąć w którym momencie linii czasowej jestem. Właśnie przez te „cofnięcia”, bardzo trudno jest przez książkę przebrnąć. Miałem nawet wrażenie, że, w niektórych momentach, zaistniały retrospekcje w retrospekcji, ale byłem wtedy  już tak zagubiony, że nie mogę tego potwierdzić z całą stanowczością…

Sama historia? Przez całą, ale to całą książkę, dwójka bohaterów idzie z jakimś niebezpiecznym ładunkiem do niejakiego Ali Baby… i dotrzeć do niego nie mogą. W międzyczasie, oczywiście, poznajemy różne, mniej i bardziej niebezpieczne przygody, ale i tak cel jest ten sam. Można powiedzieć, że Frodo we „Władcy pierścieni” też musiał donieść ten nieszczęsny pierścień na tę nieszczęsną górę, ale tutaj, bohaterowie dokonują jedynie jakiejś transakcji, która nie wydaje się prowadzić do niczego ważnego, a tam, cóż, świat mógł trafić szlag!

Ale, żeby nie było! To nie tylko o podróż chodzi, jest jeszcze odrębna opowieść, w której poznajemy przeszłość Michaiła, i niestety, choć facet był agentem wywiadu (więc jest o czym czytać!) to i tutaj, także pojawiają się te nieszczęsne retrospekcje, które wszystko mieszają.

Bohaterowie na plus. Milczący Milczek, który, zgodnie z pseudonimem, milczy, nic nie powiedział, choć język ma. O, i jest jeszcze młody i opanowany (to w sumie najważniejsze cechy, jakich się w o nim dowiadujemy) i nie wiadomo skąd, gdzie i kim był, bo… milczy.

Siergiejew natomiast, jest dużo barwniejszą postacią. Z tajemniczą przeszłością, i świetnym wyszkoleniem, naprawdę ciekawi; intrygujący i z wielkimi wpływami. Siedzi w strefie buforowej z wyboru, i  jako jedyny, zaistniał w obydwu fabułach.

Świat przedstawiony też jest tajemniczy. Ogólnie, nie jest tam za dobrze; po nie do końca wyjaśnionych Potopie i Fali, Rosja skorzystała z okazji i wchłonęła wschodnią Ukrainę, rozogniając sytuację w Europie- I ten temat, bardzo, ale to bardzo ciekawi.

W drugiej „fabule” większość obraca się wokół miłości Siergiejewa, jego rozmów z kochanką i przeróżnymi politykami.

Sceny walki świetne i aż żal tyłek ściska, że jest ich niewiele. Styl na dość wysokim poziomie ratuje książkę.

Kończąc, z ciężkim sercem, nie polecam. Pomimo wielkiego potencjału, ciągłe retrospekcje sprawiają, że czytanie to momentami katorga… A szkoda.