Krzysztof Bochus „Szkarłatna Głębia”
Mam już taki fart, że poznaje ludzi zaangażowanych, bądź tworzących wydarzenia, związane z dobrymi książkami… Nie dość jednak, że są owe książki dobre, to jeszcze na dodatek są z tych pozostających w moich zainteresowań kręgu… Czyli? No jak to?! Trochę retro, historyczny zaśpiew, wierne epoki oddanie, mord na poziomie, a przede wszystkim, charakterny bohater prowadzący dochodzenie! Co, znów, jak nic, oznacza, że dzięki Brakujacej Literze wpadła mi w łapy Szkarłatna Głębia Krzysztofa Bochusa
Kryminał ten, zaczyna się od śmierci starszego gminy mennonickiej (odłam chrześcijaństwa, jeden z nurtów anabaptyzmu… muszę przyznać, że nie miałam pojęcia, że menonici żyli w Polsce i fajnie było odkrywać to „pierwotne” podejście do wiary- arcyciekawa sprawa!!) i to śmierci paskudnej niezwykle, no a później to już rusza śledztwo i na pierwszy plan wkracza niejaki Christian Abell; radca kryminalny.
Od razu zaznaczam, że akcja ma miejsce w latach 30 dwudziestego wieku, więc nie ma tu komputerów, kamer i innych takich, za to jest bardzo dobrze działający ludzki umysł i ówczesne nowinki techniczne, które choć dla nas, są teraz totalną normalnością, to dla śledczych w tamtej epoce były szalenie nowatorskie (przyjemnie odkrywało się je na nowo ).
Jeśli chodzi o bohaterów, to są bardzo na plus; przede wszystkim utrwalają się w głowie, więc nie ma problemu z zapamiętaniem ich cech, czy nazwisk- po kilkunastu stronach, wiesz już z kim masz do czynienia i… na pojawienie się kogo będziesz czekać. Co do tych z mało miłym charakterem, to są w punkt (!!); mamy tu zarówno odrobinę szaleństwa, jak i wielką inteligencję, no i jeszcze mieszankę zazdrości, tajemnic i żądzy, które to wytwarzają „negatywnych” na najwyższym poziomie
Fabuła jest wartka, choć samo „wejście w nią”, wymagało ode mnie pracy… Dlaczego? Bo musiałam zbadać kwestię menonitów, dowiedzieć się kim byli, jak żyli i jak znaleźli się na Mierzei Wiślanej… Cóż, nic nie poradzę, straszliwie ze mnie stworzenie ciekawskie i muszę dokładnie wiedzieć co jest czym i z czym się to je
Ale wracając do tematu- fabuła- wciąga, pełna jest domysłów, nieoczywistych postaci, śmierci w dość obrazowym i okrutnym wydaniu, z dodatkiem przemytu, no i wątkami obyczajowymi, które są perfekcyjnie wplecione w historię. Autor w świetny sposób buduje całą otoczkę wokół zabójstwa; nie daje nam tylko śledztwa, po czym każe spadać zaraz po jego rozwiązaniu, ale przywiązuje nas do postaci, pozwala nam posmakować ich życia, zainteresowań, pracy, czy przeszłości i z każdą chwila coraz mocniej wciąga w kreowany przez siebie świat.
Wątek romansowy bardzo przyjemny, nienachalny, stanowiący ciekawe tło i równocześnie każący wyczekiwać na to w co się przeobrazi w częściach kolejnych (na które czekać będę niecierpliwie!!)
Świat przedstawiony; zimny, mroczny i surowy, a czasami taki, lekko melancholijny; w zależności od tego, czyją część opowieści poznajemy… W każdym razie, sceneria świetnie dobrana do poszczególnych wydarzeń.
Czyta się Szkarłatną Głębię szybko, a rozwiązanie zagadki sprawia dużo satysfakcji, bo, jest z tych nieoczywistych i wielowarstwowych; czyli myślisz, że wiesz już wszystko, a na kolejnej stronie, okazuje się, że tak naprawdę, to dopiero początek…
CzaCzytać! Cza Rozwiązać Zagadkę!
Za możliwość zrecenzowania książki dziękuję Autorowi Krzysztofowi Bochusowi.
Za udostępnienie pliku do recenzji dziękuję Iwonie Niezgodzie organizatorce niezależnego plebiscytu na polską książkę roku „Brakująca Litera” 2018