Magdalena Kubasiewicz „Wszystko pochłonie morze”

Kiedy byłam mała, moja mama nagrała mi na kasecie Małą Syrenkę Disneya. Oglądałam ją tak wiele razy, że w kilku miejscach film się zacinał, śnieżył i znikał w drgających, niebieskich pasmach (tak, takie rzeczy kiedyś się zdarzały ), ale przecież nie mogło być inaczej! Podwodna istota pragnąca życia, z wybranym przez siebie człowiekiem, według własnych zasad i zgodnie ze swoimi przekonaniami? Idealne przesłanie dla dorastającej dziewczynki!
Magdalena Kubasiewicz podarowała mi kolejną syrenią opowieść, ale ta w jej wydaniu, pełna jest starych, morskich legend i świata zbudowanego na zasadach dobrej, rasowej fantastyki.
Leto i Aletha to para stanowiąca główny trzon Wszystko pochłonie morze. On jest arystokratą, a ona alchemiczką żyjącą w Dzielnicy Luster. Połączą siły by znaleźć odtrutkę, której… nie można odnaleźć.
Fabuła jest oparta na poszukiwaniach, ale także na olbrzymiej ilości dworskich intryg. Tutaj nic do końca nie jest jasne. Autorka stopniowo odkrywa przed nami prawdę i robi to w sposób iście mistrzowski. Bo jeśli miałam poczucie, że wiem kto jest kim, gdzieś tam na początku, to z każdą kolejną stroną odkrywałam, jak bardzo się myliłam. Nieoczywisty sposób ustawiania kolejnych postaci, tworzenia między nimi powiązań, utrzymywał mnie stanie nieustającego, aczkolwiek niezwykle przyjemnego, napięcia.
Wątki pętliły i wiły się między sobą, zachowując jednak logiczny ciąg zdarzeń. Dużo się działo i działo się szybko. Zamachy, pojedynki, czy pościgi poprowadzone fajnie; energetycznie- zero nudy, czy przesady.
Magia z tych prastarych; miała w sobie moc dawnych bajań, ale mieszała się z nowatorskim podejściem do snucia historii. Było to wszystko bardzo plastyczne i bywało, że po prostu piękne. Tak samo świat przedstawiony; dopracowany i wciągający swym urokiem i estetyką.
Fantastyka ma w swych zbiorach książki maści wszelakiej. Są w niej na przykład pozycje dojrzałe, rasowe, niosące, pod delikatnym płaszczem magii, treści, które przeczyta i polubi zarówno ten Młody Czytelnik pragnący przygody, jak i ten co to kilka lat ma więcej, albo po prostu, poszukuje jakiejś powagi, takiego ciężkiego klimatu mądrej opowieści. Tak właśnie pisze Magdalena Kubasiewicz; jej książki mają w sobie starą, piękną duszę, która nadaje tworzonym przez nią powieściom niesamowitego charakteru.
Wszystko pochłonie morze czyta się bardzo dobrze. Nie szybko, bo jest na to zbyt, hmm… No, ma się takie poczucie, że za szybko nie wypada To czytanie jest z tych przyjemnie mocnych, niosących ze sobą treść, którą musimy sobie poukładać i, która pomimo, że jest dynamiczna, mości się wygodnie i niespiesznie w naszym umyśle, czekając na dalsze losy bohaterów.
CzaCzytać! Bo nigdy nie wiadomo, czy ten pocałunek nie będzie tym ostatnim…