Marc Elsberg „Zero”

Marc Elsberg Zero Czaczytać Marc Elsberg „Zero”
Marc Elsberg „Zero” 4.75/5 (95.00%) Głosów: 4 s

Druga książka Elsberga. Czy tutaj, podobnie  jak w „Blackout” udało mu się pokazać wady naszej cywilizacji? Cóż, przekonajmy się…

Dziennikarka Cynthia Bonsanth bada okoliczności śmierci nastolatka. Po jakimś czasie kobieta trafia na popularną stronę Freemee, która ma niezwykle duży wpływ na postrzeganie świata przez swoich odbiorców. Tymczasem organizacja hakerska Zero stara się walczyć z coraz większą inwigilacją użytkowników sieci.

Książka ma świetny klimat. Idealnie pokazuje to, co może wydarzyć się w przyszłości. Elsberg pokazuje świat w którym prywatność nie istnieje. Żaden człowiek nie ma już tak naprawdę możliwości posiadania jakichkolwiek tajemnic. W sieci można znaleźć wszystkie interesujące nas dane, o dosłownie każdym. Nikt nie jest bezpieczny.

Akcja jest wartka, a fabuła bardzo wciągająca. Nigdy nie masz stuprocentowej pewności co się za chwilę wydarzy.

Plusem jest okładka powieści, utrzymana w podobnej stylistyce co „Blackout” (prosta, przejrzysta, ale nawiązująca do tematyki).

Potężna objętość sprawi, że przeczytanie około 500 stron tej fascynującej (i w równym stopniu przerażającej) wizji nadchodzącego świata, zajmie trochę czasu i tym samym wyczerpie wszystkie Wasze pytania i wątpliwości.

Dla nieznających szczegółowych nazw czy pojęć, z tyłu jest słowniczek, który pozwoli Wam zrozumieć wszystkie te specjalistyczne nazwy i pojęcia, których jest w tej książce troszkę więcej niż być powinno (ale tematyka nie pozwoliła tego pominąć, więc pozostaje jedynie ze spokojem badać wszystko co brzmi dziwnie).

Ciekawym pomysłem jest też to, że przed każdym rozdziałem czytamy konwersację członków Zero. Autor wykorzystał ten sam patent co w poprzedniej powieści, ale nie przeszkadzało mi to. Tak naprawdę to świetny zabieg, który przyjemnie urozmaicał akcję.

Natomiast bardzo dużym minusem jest dla mnie styl. Całość jest opowiedziana tak, jakby ktoś spisywał relację a potem po prostu zebrał wszystko do kupy. Bardzo mnie to irytowało i powodowało, że nie mogłem do końca skupić się na historii. Za dużo faktów, zbyt sucho i opisowo… drażniło i nie pozwalało w pełni „smakować” historii.

Minusem są też niestety bohaterowie. Podobnie jak w poprzedniej powieści, jest ich stanowczo za dużo (choć na szczęście o wiele mniej niż w Blackout) i są jacyś tacy sztuczni; chłopak, który odkrył jakieś straszne tajemnice, dziennikarka, która odkryła jakieś straszne tajemnice i reszta… a reszty nawet nie pamiętam (pewno dlatego, że tajemnicy nie odkryli:))

„Zero” jest mocną pozycją, ale jej siłę stanowi sama mroczna wizja, zbliżającej się wielkimi krokami przyszłości. Elsberg pisze w tym topornym, ciężkim do przetrawieniu stylu, wprowadza zamieszanie, niepotrzebne postacie, ale… prawda jest taka, że ilość szczegółów, pomysłów, wytłumaczeń różnych zjawisk, to przewidywanie tego co może nas czekać, próba podjęcia kroków by rozwiązać problem a w końcu ukazanie skutków działań ludzi, to jest właśnie to co przyciąga do jego książek. Powracające pytanie „a co by było gdyby…”

No właśnie… skąd Wiesz Drogi Czytaczu, że właśnie w tej chwili nikt Cię nie obserwuje…?