Marcin Sergiusz Przybyłek „Gamedec. Obrazki z Imperium. Część 1”

Marcin Sergiusz Przybyłek Gamedec. Obrazki z Imperium. Część 1 Czaczytać Marcin Sergiusz Przybyłek "Gamedec. Obrazki z Imperium. Część 1"
Marcin Sergiusz Przybyłek „Gamedec. Obrazki z Imperium. Część 1” 4.75/5 (95.00%) Głosów: 4 s

„Tę powieść można czytać, nie znając poprzednich części sagi” pisze MS Przybyłek na okładce i, bezwzględnie ma rację.

Problem polega jednak na tym, że są takie osobniki jak ja, dla których logika, przybiera czasem zupełnie abstrakcyjne formy! I tak, w jakimś totalnie szalonym i niezrozumiałym dla normalnych ludzi pomyśle, ubzdurałam sobie, że najpierw przeczytam Granice Rzeczywistości a potem wskoczę płynnie w wir przygody z Obrazkami i… jasna cholera! Tu się wszystko pozmieniało!

Jakże byłam naiwna (jak mi to w ogóle mogło wpaść do głowy?!), myśląc, że autor będzie przez wszystkie części zajmował się jedynie śledztwami Gamedeca! A gdzież tam! Detektywistyczne zagadki to był jedynie wstęp do stworzenia historii WayEmpire.

A sam Torkil? To postać, która poza poczuciem humoru i nieustającym zamiłowaniem do pięknych kobiet, nie ma wiele wspólnego z Aymorem z Granicy.

Wnioski: nie znacie poprzednich części? Spokojnie czytajcie. Czytaliście pierwszą? To czytać po kolei!

A teraz, świat. Pełen jest… no właśnie, czego? Cóż, innego rodzaju pojmowania, świadomości, bytu ludzkiego. Trudno mi było się na początku w tym wszystkim odnaleźć, zrozumieć pojęcia (chociażby samego Błogosławionego), ale  to jest właśnie siła Autora, który wykreował niesamowitą rzeczywistość, tak inną od naszej, tak niesamowicie dopracowaną i barwną, że kiedy pojmiesz ogrom tego przedsięwzięcia, to już nie możesz się wycofać.

Fabuła? Świetnie skonstruowana i wielowątkowa.

Ludzkość, posiadająca wolną wolę (ważna sprawa!), pozostaje pod kontrolą (opieką?) ImBu. A, że ImBu jest cyfrowy, to Torkil i pozostali Ranowie pilnują, by wszystko działało jak należy. A nie działa, bo zaczynają się dziać rzeczy dziwne; wroga flota, kobieta o gigantycznej ilości talizmanów, choroba, która wywołuje co najmniej służalcze skutki, zamachowiec przywiązany do tradycji… no jest wszystko i jeszcze trochę.

Czytając, zaginałam rogi (wiem, to koszmar), bo po prostu, nie mogłam ot tak przejść do kolejnej strony… pytania o samego Imperatora, jego nieskończoną (?) wiedzę. Podejście do sexu w arealium (tak czystego:)). Zapłodnienie i ciąża, tak łatwe do wygenerowania i kontrolowania, nie mówiąc już o samym pomyśle na wychowywanie dzieci! No majstersztyk! Planety zmienione w muzea, smoki, duchy opiekuńcze, religia i jej pojmowanie… to wszystko jest niesamowite. Tak wiele pytań, rozmyślań, na temat co być może i co jest.

Trzeba się we wszystkim odnaleźć, zrozumieć, powolutku przemieszczać się z poznawania świata, stworzonego przez MS Przybyłka (no chyba, że przeczytaliście poprzednie części!) ku samej historii, która rozkręca się i łapie na tyle mocno, że wyjście z tramwaju, na właściwym przystanku, graniczy z cudem.

Obrazki z Imperium część I to kawał świetnego SF, które kreuje rzeczywistość w taki sposób, że czyni ją wręcz namacalną. I to bez względu na to jak surrealistyczne wydają się być jej założenia.

CzaCzytać, nie ważne w którym ze światów!