Oliver Bowden „Assassin’s Creed: Czarna Bandera”
Czy książka na podstawie gry komputerowej może się udać?
Czy ma jakikolwiek sens, zaopatrywanie się w książkę, której fabuła jest znana od samego początku i która może okazać się, jedynie, nędzną próbą skopiowania popularnej gry?
Otóż okazuje się, że tak.
Nie ma możliwości porównania gry z powieścią, ale przyznam, iż czasami wydarzenia książkowe były bardziej wciągające od elektronicznej rozrywki. Poważnie!
Fabuła jest bardzo prosta; Edward Kenway rodem z Walii, postanawia zostać korsarzem by zapewnić byt swej rodzinie. No i wypływa, żegluje… coś tam coś tam, a tu nagle łup!!! Ni z tego ni z owego zostaje wplątany w konflikt starożytnych zakonów templariuszy i asasynów, które przecząc historii, jakimś cudem jeszcze istnieją 😀 No, i to w sumie tyle z fabuły
Powieść jest solidna i trzyma się kupy. Większość wydarzeń, mimo, że często dość fantastycznych, nie wyłamuje się z powieści i nie sprawia wrażenia udziwnionych. Akcja czasem szybka, czasem wolna; raz mamy skradanie się a raz walkę na kordelasy. Ale w takiej tematyce, to chyba normalka 😀
Świat przedstawiony to kawał dobrej roboty. Autor świetnie przybliżył realia z tamtego okresu i za to wielki plus.
Nie można też powiedzieć złego słowa o postaciach a jest ich tu cały przekrój; historyczne, takie jak np. Czarnobrody, a także całkowicie fikcyjne, jak choćby główny bohater, który, zresztą, jest najlepiej „napisany”. Na początku pijaczyna i opój, przechodzi swoistą przemianę, którą czyta się po prostu genialnie.
Bardzo dużo robią też dialogi, które budują ciekawy, piracki klimat.
No i są jeszcze świetne sceny batalistyczne i niezgorsze opisy wydarzeń historycznych!
To naprawdę dobra, solidnie napisana książka i przyjemna, „przygodowa” rozrywka.
Polecam!!!