Rachel Reiland „Uratuj mnie. Opowieść o złym życiu i dobrym psychoterapeucie”

Rachel Reiland Uratuj mnie czaczytać Rachel Reiland „Uratuj mnie”
Rachel Reiland „Uratuj mnie. Opowieść o złym życiu i dobrym psychoterapeucie” 4.67/5 (93.33%) Głosów: 3 s

Czasem sięgamy po takie książki z których chcemy się czegoś nauczyć, dowiedzieć co i jak i dlaczego różne rzeczy działają tak a nie inaczej… Mnie np., tak się marzy, by pojąć czemu ludzie reagują tak jak reagują i co tak naprawdę, w tych ich pięknych i niepowtarzalnych, głowach siedzi :). Z tego własnie powodu, od czasu do czasu, sięgam po ten straszliwy rodzaj literatury, gdzie fabuły brak a jedyne co można z niej wyciągnąć to szeroko pojęta wiedza. No i tak właśnie w moje łapy wpadła książka „Uratuj mnie”… no i zdziwiłam się niezwykle a potem bardzo przyjemnie rozczarowałam, bo wcale nie musiałam przebijać się przez masy naukowych definicji, wcale a wcale nie musiałam też, zmuszać się do przewrócenia kolejnej strony; tylko czytałam, tak po prostu, z ogromną przyjemnością, ale też z głową pełną myśli o tym, jak wielkie spustoszenie potrafi spowodować w ludzkim życiu, choroba psychiczna.

Rachel Reiland cierpiała na pograniczne zaburzenie osobowości i postanowiła tę swoją walkę opisać. Zrobiła to w genialny i przystępny sposób. Bo w tej książce jest wszystko; dialogi, proste (i od razu wytłumaczone) definicje, ciąg zdarzeń i spójna i dobrze zbudowana historia.

Wraz z autorką przechodzimy przez wszystkie etapy terapii i cały czas trzymamy za nią kciuki. Zaczynamy rozumieć jak przerażającą chorobą są wszelkie zaburzenia psychiczne i z uporem maniaka, czekamy na koniec, który da nadzieję.

Niezwykle istotne są tu, również relacje Rachel z terapeutą (nie chce opisywać co myślę o takim prowadzeniu terapii, bo cóż laik ze mnie, ale tak tylko zaznaczę, że dla mnie takie totalne uzależnienie od lekarza, jest troszkę przerażające), które z każdą stroną zmieniają się i ewoluują.

Relacje rodzinne, praca, wspomnienia, zainteresowania, uzależnienia, sex, wiara, wszystkie aspekty życia mają znaczenie i zmieniają się. Zaczynamy rozumieć jak coś działa i dlaczego czasem nie funkcjonuje tak jak powinno. Okazuję się, że wszystko ma znaczenie; to jak dorastaliśmy, jakie były nasze kontakty z rodzicami, przyjaciółmi… Jaka odpowiedzialność spoczywa na rodzicach, jak wiele zależy od tego, jak ukształtują oni swoje dzieci.

Tę książkę mogą czytać ludzie którzy chcą zacząć zajmować się terapią, żeby zobaczyć jak to wszystko wygląda ze strony osoby chorej. Mogą ją też przeczytać osoby, których najbliżsi zmagają się z chorobą, by zrozumieć, że jest nadzieja,  ale też, że proces leczenia jest wymagający i długotrwały. Chorzy, by pojąć, że nie są sami i, że ich walka ma sens. Nie polecam natomiast osobom,  które próbują odkryć siebie, lub hipochondrykom,  bo może się zdarzyć, że zaczną widzieć w każdym ze swoich zachowań objawy, co może się skończyć jakąś urojoną chorobą, albo totalnym dołem :)

To dobra książka, żaden tam podręcznik, czy naukowe badania. Czyta się ekspresowo i bardzo, bardzo szybko zaprzyjaźnia z główną bohaterką.

Ludzki umysł jest niesamowity a dzięki takim pozycją, można wejść do środka i trochę go z bliska pooglądać a czasem nawet podjąć próbę zrozumienia.

Polecamy!