René Goscinny, Jean- Jacques Sempé „Mikołajek” („Mikołajek”, „Rekreacje Mikołajka”, „Mikołajek i inne chłopaki”, „Wakacje Mikołajka”, „Joachim ma kłopoty”)

recenzja książki René Goscinny, Jean- Jacques Sempé Mikołajek czaczytać René Goscinny, Jean- Jacques Sempé „Mikołajek”
René Goscinny, Jean- Jacques Sempé „Mikołajek” („Mikołajek”, „Rekreacje Mikołajka”, „Mikołajek i inne chłopaki”, „Wakacje Mikołajka”, „Joachim ma kłopoty”) 4.80/5 (96.00%) Głosów: 5 s

Moja mama bardzo, ale to bardzo chciała zaszczepić we mnie miłość do książek. Ja jednak, byłam jednym z tych dzieci, które, po pierwsze, darzyły ogromną, absolutną miłością wszelkiego rodzaju lalki, a po drugie, non stop się gdzieś szlajają. Całe dnie umorusana, kopiąca dziury w ziemi, czy wisząca na trzepaku, jakoś nie dawałam się przekonać do jakiegokolwiek wysiłku umysłowego. Zdesperowana, mama ma, postawiła w końcu na kartę ostatniej szansy i, z namaszczeniem, wręczyła mi Mikołajka. Wtedy też, już chyba na pierwszej stronie, przepadłam i zaczęłam czytać. Zresztą czytam do dziś i nie zamierzam przestawać.

Wszystkie przygody naszego małego, francuskiego chłopca są po prostu fantastyczne. Cały ich urok polega na tym, że do tego dziecięcego świata wprowadza nas właśnie ten mały człowiek. Stąd też pełne i całkowite niezrozumienie dla spraw dorosłych, ciągłe nieporozumienia i wypadki, które dla nas, osób już dojrzałych są po prostu przekomiczne.

Mikołajkowi towarzyszą przyjaciele- Alcest (ten gruby co ciągle je- radzę uważać gdy ma kanapkę z dżemem, jeśli ją straci- dzieją się rzeczy straszliwe!), Euzebiusz (który jest nad wyraz wyrośnięty i lubi dawać kumplom „fangi” w nos), Kleofas (który jako jedyny ma w domu telewizor i niestety nie zbyt przykłada się do nauki, co sprawia, że jest najgorszy w klasie), Ananiasz (który nosi okulary i jest pieszczoszkiem „naszej pani”. Może nie jest zbyt lubiany, ale gdy tylko go odwiedzisz, okażę się, że i z nim zabawa może być przednia- zestaw małego chemika to jest to!). Jest też Rufus (którego tata jest policjantem- co powoduję ciągłe gwizdanie), Gotfryd (którego tata jest bardzo majętny- dzięki czemu Gotfryd non stop przychodzi do szkoły w różnych przebraniach), Joachim (mistrz kulek) no i Maksencjusz, który biega szybko jak wiatr (może to przez te wystające kolana?).

Oprócz kolegów, mamy też dorosłych, którzy często nie rozumieją co tak naprawdę siedzi w głowach ich dzieciaków; są rodzice Mikołajka (mama która podczas zdawania egzaminu na prawo jazdy tak zestresowała cały dom, że po jego zdaniu postanowiła więcej nie jeździć. Tata Mikołajka, który podczas każdej próby naprawienia czegoś, robi więcej szkód). Jest też Bunia (która zawsze daje Mikołajkowi prezenty i jest babcia idealną. Choć tata Mikołajka chyba spierałby się ze mną w tej kwestii), pan Bledurt (sąsiad, który wciąż wykłóca się z tatą Mikołajka i raz nawet postanawia zabrać dzieciaki na wyprawę- co kończy się dla niego tragicznie), Rosół (ktoś w rodzaju woźnego, który to zawsze, gdy jakiś dzieciak narozrabia, mówi „spójrz mi w oczy”- a na rosole są oka- no przecież oczywista oczywistość!) i wielu, wielu innych.

Każda z historii w Mikołajkach jest wspaniała, każda wywołuje u mnie cudowne wspomnienia i uśmiech na twarzy. Kopanie dołów, pakowanie nad morze, zabawa w starym samochodzie, ucieczka z domu, sweter w kaczuszki, czy nieskończona miłość do Jadwini, wszystkie te opowiastki siedzą mi w głowie i chyba nigdy nie znikną.

Polecam każdemu; dzieciakom, żeby zaczęły swoją własną, osobistą przygodę z książkami (bo świat Mikołajka jest ich światem), rodzicom, żeby zrozumieli dlaczego ich sześcioletnia córka wraz z przyjaciółką, zwisa głową w dół z balkonu i wszystkim dorosłym, by przypomnieli sobie, że kiedyś widzieli wszystko inaczej i co by tu nie mówić, na pewno barwniej i weselej!