Stephen King „Później”
„I see dead people”, choć nie powinien, to jednak ten tekst, kołacze mi się po głowie gdy myślę o Później Stephena Kinga…
Historia bardzo w stylu Mistrza; Jamie to chłopiec, który już tak ma, że widzi martwych ludzi. Widzi ich jakoś tak chwilę po ich śmierci. Żeby tego było mało, może też z nimi rozmawiać, a martwi ludzie nie mogą go okłamać…
W książce, jak to w powieściach Kinga jest uroczy starszy Pan, który chce pomóc dziecku. Jest też kilka makabrycznych obrazków, które opisane z niezwykłą dokładnością, towarzyszą nam nieustająco, no i jeszcze, unosi się w każdym rozdziale, cudowna atmosfera niepokoju pomieszanego z niebezpieczeństwem i paskudnym czarnym charakterem.
Później pisane jest w pierwszej osobie, trochę jak pamiętnik, ale bardziej jak luźne wspomnienia Młodego mężczyzny. Jamie prowadzi nas przez kolejne rozdziały, przypominając sobie poszczególne wydarzenia i przedstawiając nam swoje życie. Panuje w tym lekki chaos, jest jakaś maniera, która mnie osobiście troszkę drażniła. Mamy odbierać to nie jako powieść stworzoną przez znanego pisarza, a historię życia człowieka, który nie mając doświadczenia w pisaniu (choć do napisania pewnej książki się przyczynił) snuje swą opowieść, chcąc się nią podzielić. Taki był zamysł, więc ok, rozumiem, nie do końca jednak kupując.
Książkę przeczytałam bardzo szybko, bo wciągała; elementy horroru są fajne, za chłopca trzyma się kciuki bo jest sympatyczny, a wątki przyjemnie zapętlają się i zaskakują… ale…
No właśnie, ale… To nie jest ten King, którego pamięta się i wspomina. Tak naprawdę Później JEST jedynie podczas czytania, ale potem baaardzo szybko znika z naszej świadomości. Nie tęsknimy za nią, nie potrzebujemy kontynuacji. Jakby miała nas interesować jedynie w chwili odkrywania, by już rozpakowana szła na półkę i, po prostu, była.
Przeczytajcie jeśli lubicie Autora. Jeśli macie ochotę na lekki, ale delikatnie makabryczny horror też możecie looknąć. Koleje losów kobiety, jej nieoczywistej kochanki Liz i dzieciaka który widział martwych ludzi; brzmi interesująco? To spróbujcie.
Jeśli jednak szukacie arcydzieła gatunku; to niestety, Później nie jest, aż tak dobre. Z bólem serca donoszę, że czyta się szybko, ale jest po prostu zwyczajne… Ot, jest i tyle…
Trochę w tym Lśnienia, ale dużo za mało… Później CzaCzytać nie powaliło, ale sprawiło lekką przyjemność…