Caroline Mitchell „Milcząca Ofiara”

Caroline Mitchell Milcząca Ofiara Czaczytać Caroline Mitchell „Milcząca Ofiara”
Caroline Mitchell „Milcząca Ofiara” 4.33/5 (86.67%) Głosów: 3 s

Coś ostatnio thrillerów nie było- zanurzyłam się w fantastyce, odkrywałam na nowo klasyki, ale z morderstwami było mi jakoś nie po drodze, więc kiedy ukazała się Milcząca Ofiara, to uznałam to za znak z niebios i się zaczęło… Wymagania były spore, bo naczytałam się o Autorce, no i okładka taka klimatyczna, a i opis ciekawy… Możecie sobie, więc wyobrazić, jakie gigantyczne było moje zdziwienie, gdy okazało się, że już na pierwszych stronach, poznałam nazwisko mordercy!

Spodziewałam się czegoś innego, to prawda, ale jednak otrzymałam też, to co tak bardzo lubię w tym gatunku; narastające napięcie, pięć miliardów niedopowiedzeń, zagadki, mnóstwo zwrotów akcji i nieoczywistych bohaterów, którzy to mieli talent do nieustającego wyciągania trupów z szafy… może nie dosłownie, ale coś w ten deseń :)

Z jednej strony mamy w tej historii obrazek idealnego, młodego małżeństwa z małym szkrabem na pokładzie, a z drugiej towarzyszy temu wszystkiemu olbrzymia mroczna tajemnica, która kładzie cień na całym życiu bohaterów.

Budowa jest fajna, bo poznajemy całą opowieść z punktu widzenia trzech osób; Emmy, Alexa i Luke’a i stopniowo, powolutku, dowiadujemy się kto, co i dlaczego. Autorka wraca do przeszłości by Czytelnik mógł dowiedzieć się jakie wydarzenia, czy też może bardziej jakie cechy/ pragnienia poszczególnych postaci doprowadziły do tego co się wydarzyło.

Żeby jednak nie było, historia nie jest taka płaska tzn., nie jest tak, że dowiadujemy się, że wydarzyło się coś złego a potem poznajemy tylko kolejne kroki które do tego doprowadziły, ale śledzimy też bieżące wydarzenia i stopniowo mierzymy się z dalszymi losami postaci, by w końcu otrzymać mocny finał.

Dużo tu różnych wątków, bo jest i romans i małżeńska miłość, zaburzenia odżywiania, sex z nieletnią, morderstwo, problemy rodzinne, manipulacja, a to wszystko i jeszcze trochę, zatopione w idealnej scenerii maleńkiej wyspy i urokliwego miasteczka…

Czegoś jednak zabrakło, nie zrozumcie mnie źle, czyta się dobrze, zagadki są w porządku, zakończenie zaskakuje (choć leciutko domyślać się można co i jak już chwilę wcześniej), ale jednak nie ma ta książka tego przyciężkiego, mrocznego klimatu- głębi w tym wszystkim zabrakło.

Fajne jest natomiast to, że jak się tak czyta tę książkę to zaczyna się zdawać sobie sprawę, że ludzie którzy z nami żyją, są naszymi przyjaciółmi, partnerami, ba, nawet rodziną, są zupełnie odrębnymi jednostkami… Myślą inaczej, skrywają tajemnicę, nie mówią nam o swoich sekretach, czy w końcu, mogą zupełnie inaczej pojmować dobro i zło… To daje do myślenia i zmusza do refleksji, a to lubię w takich opowieściach bardzo, bardzo mocno!!!

Spróbujcie, posmakujcie, bo nie jest zła- wciąga i zaciekawia, a to chyba w thrillerze najważniejsze… Zresztą… Mordercą może być przecież każdy, nawet miła Pani, którą codziennie mijacie w drzwiach, lub od której kupujecie drożdżówkę…

CzaCzytać :) CzaSięStrzec !!!