Cormac McCarthy „Droga”
Znowu postapo, ale tym razem czeka nas długa i męcząca podróż.
Akcja powieści rozgrywa się w Ameryce. Potworny kataklizm zniszczył całą ziemię. Ojciec z synem starają się dotrzeć na południe, ponieważ nadchodzi zima, która w nieodpowiedniej części świata będzie zabójcza. Podczas swojej wędrówki napotkają wiele przeciwności losu i całe mnóstwo razy będzie się wydawać, że to już chyba koniec podróży…
Jest to bardzo przygnębiająca powieść. Światem rządzi wszechobecna śmierć i głód. Tak naprawdę głównym problemem dwójki bohaterów nie są ludzie (choć czasem też się pojawią), ale właśnie głód. Brak pożywienia doprowadza do tego, że z każdą stroną, nasi bohaterowie coraz bardziej chudną i marnieją, szukając czegokolwiek czym można by było się posilić… ale niczego nie ma. Większość napotkanych ludzi okazuje się być kanibalami, więc nikogo nie można prosić o pomoc i tym bardziej nikogo nie można być pewnym. Jednym słowem klimat jest ciężki i przygnębiający, doprowadzając od czasu do czasu, czytelnika do uczucia skrajnej beznadziei.
Fabuła nie jest jakoś szczególnie rozbudowana. Wiadomo tylko, że idzie zima i że trzeba iść jak najdalej na południe. Z bohaterami jest podobnie. Przez większość powieści jedynymi ludźmi są ojciec i syn. Autor świetnie opisał relacje tej dwójki. Starszy z mężczyzn stara się by jego potomek miał jak najlepsze dzieciństwo. Próbuje też oszczędzić dziecku widoku martwych ludzi i koszmaru w jaki zmieniła się jego rzeczywistość.
Jest jeszcze jedna rzecz o której powinienem wspomnieć. Chodzi o dialogi, a tak naprawdę ich brak. Wprawdzie ojciec i syn rozmawiają co jakiś czas, ale oszczędnie i skromnie.
Kończąc, uważam, że to nie jest książka dla wszystkich. Nie spodoba się fanom miłych, radosnych historii, ale dla postapowców, którzy lubią przyciężki klimat, będzie jak znalazł. Zakończę swoją recenzję cytując wpis pewnego internauty: „Mroczna, ponura książka o tym, że dobro będzie nawet na końcu świata.”