Ilona Andrews „Magia Niszczy”
To już siódmy tom przygód Kate Daniels i myślę sobie, że im bliżej końca tym trudniej jest mi się pogodzić z faktem, że seria zawiera tylko 10 tomów. To fantastyczne jak duet Ilony Andrews prowadzi tę historię; konsekwentnie budują napięcie, rozwijają zupełnie (pozornie) pokręcony związek i tak koszmarnie uzależniają nas od bohaterów, że myśl o rozstaniu zaczyna powodować, wręcz fizyczny ból…
Magia Niszczy różni się od poprzedniczek, gdyż na ponad 400 stronach opisanych zostało jedynie kilka dni z życia Kate; właściwie to połowa książki dotyczy dni dwóch, ale dzieje się tam tak dużo ważnych fabularnie rzeczy i jest to tak sprytnie rozplanowane, że o odłożeniu książki nie ma nawet co myśleć.
Podstawą opowieści jest zabójstwo (wysoko postawionego!!!) członka Rodu, którego, jak wszystko na to wskazuje, dokonał członek Gromady. Currana gdzieś wcięło, wróg, którego szlag jasny miał trafić, czuje się całkiem spoko, a dyplomatyczne możliwość naszej głównej bohaterki mogą mieć kluczowe znaczenie jeśli chodzi o pokój w Atlancie… a jak wiecie jej „dyplomatyczne możliwości” pozostawiają sporo do życzenia
To świetna książka. Ale tak poważnie; świetna. Trzyma w napięciu, nie nudzi, bawi i wzrusza. Dialogi to istne perełki; w zależności od osób, bądź istot, prowadzących w danym momencie interakcję mogą, albo doprowadzić Was do niekontrolowanych wybuchów śmiechu, albo… łzawych spotkań z chusteczką.
Lubię ten klimat oddania dla przyjaciół (czy rodziny,) bo królują w nim bohaterowie, którzy pokazują, że skoro komuś się w głowie w ogóle narodzili i, jeszcze w związku z faktem, że miliony Czytelników trzyma za owych pozytywnych mocno kciuki, to chyba jednak, jest nadzieja, że ludzki ród nie spaprze doszczętnie wszystkiego swoim egoizmem i syfem, za to podążać będzie za wartościami, które mają i w przyszłości mieć będą znaczenie.
Jeżeli chodzi o sceny walki, to są one na najwyższym poziomie. Musicie wiedzieć, że jak Kate walczy, to naparza się na całego. Dodatkowo, wkurza się, biega ja słoń (znaczy się tak głośno), zdarza się jej krwawić, ale jednak jak już przywali, z fajną ekipą u boku, to robisz takie uuuuuuuu, albo … sssssssss…. no, dźwięki niczym młody kierowca przy pierwszej pasa zmianie wydajesz, by potem odetchnąć z ulgą, albo wyrazić, w sposób niezwykle niecenzuralny, obawy swe nad przyszłym życiem osóbki, którą sympatią darzysz, a tu akurat jej ktoś kręgosłup złamał, bądź truciznę śmiertelną w organizm wprowadził…
Pamiętajmy też, że Kate, w dalszym ciągu jest Małżonką, co oznacza, że przepychanki u szczytu władzy towarzyszą nam nieustannie i czyta się je świetnie.
Trochę nam się kwestia Rolanda w tej części rozjaśni, ale tajemnic do odkrycia, pozostaje jeszcze całe multum
Związek naszych zakochańców? No to już nie jest romans, tylko miłość pełną gębą i można to w powieści poczuć na całego.
To co? Podsumowanko? No, więc; Magia Niszczy fabularnie wymiata- daje nam bohaterów, których nie sposób nie uwielbiać, walki, których nie da się zapomnieć i historię, którą wciąż i wciąż chce się przeżywać na nowo.
CzaCzytać! CzaWalczyć! CzaLudziSwoichMiećWkoło!