Jack Campbell, „Przestrzeń zewnętrzna: Niezwyciężony”
Czytając Niezwyciężonego, stronę po stronie, nie mogłem pozbyć się wrażenia, że gdyby ktoś zdecydował się na zekranizowanie tej książki, to wyszedł by z tego film klasy B i szybko zyskał miano klasyka, jak np. Rekinado czy nieśmiertelna Mordercza Opona… no bo jak inaczej odebrać militarną fantastykę gdzie ludzie wraz z Pająkowilkami (sprzymierzeńcami ludzkości) walczą z Krodźwiedziami (nazywanymi również Misiokrowami) lub Enigmami…?!?!
Jeżeli chodzi o samą budowę, to na początku, autor, przypomina kim jest John „Black Jack” Geary, co zrobił i gdzie, do tej pory, był. Następnie czytamy jak, ten powstały z martwych człowiek, wyrusza w misję, leci daleko za granicę (znanej i kontrolowanej) przestrzeni kosmicznej, by zbadać, jak wielkim zagrożeniem może być nowo odkryta rasa obcych, zwanych Enigmami. I tu już, szybko, okazuję się, że zadanie jest niezwykle niebezpieczne i ciężkie do wykonania…
Pierwszy opis zdyscyplinowanych, upartych obcych, wyglądających jak pluszowe misie z krowimi pyskami, lubujących się w roślinnym żarciu, był dla mnie, cóż… niemałym zaskoczeniem. Po kilkudziesięciu stronach, kiedy powieść odzyskała trochę powagi- bum!! Kolejni kosmici z kolejnym „ciekawym” wyglądem i nazwą (wspomniane wyżej Pająkowilki)!!!
Pomijając inne cywilizację, Jack Campbell (John G. Hemry) ma dar tworzenia świetnych scen batalistycznych (w kosmicznej rzeczywistości, naturalnie), dobrych dialogów i tajemnic przeradzających się często w skomplikowane intrygi, które spadają na Czytelnika dopiero na ostatnich stronach powieści…
W książce jest dużo walki, jeszcze trochę walki, pociski kinetyczne, atak pilotów samobójców, wrota hipernetowe, pancerniki, akcja abordażu superpancernika obcych (który jest o wiele większy niż statki Sojuszu! A zdobyta jednostka, dostaje nową załogę i nazwę… :)), czyli, żeby było krótko i na temat; rozróba na całego.
Sam główny Bohater, Admirał Geary, cóż to nieomylny, niepokonany facet! Szczęście to jego drugie imię, a niski poziom paliwa nie robi na nim najmniejszego wrażenia… i chyba nic więcej nie trzeba dodawać
Mimo, że książkę czyta się lekko, można spotkać niedociągnięcia i przekłamania praw fizyki, jak choćby waga w kosmosie. Natomiast najbardziej uciążliwe są powtarzające się zwroty i wydarzenia jak np. to nieszczęsne światło niosące informację, przez, które wszystko było spóźnione (przeczytajcie a wszystko się wyjaśni).
Niezwyciężony jak na Space Operę jest średniakiem ze splątaną fabułą, ale trzyma w napięciu!
Dla fanów gatunku, godna polecenia. Dla rozpoczynających przygodę z militarną fantastyką, proponujemy start od pierwszej części Przestrzeni Zewnętrznej tj. „Dreadnaught”, albo jeszcze lepiej od samej Zaginionej Floty i „Nieulękłego”.
Czy Czytać? Cóż, nie można przejść obojętnie obok historii, w której uratowano planetę, przed kosmicznym bombardowaniem, dzięki wykorzystaniu skrzynki pełnej taśmy izolacyjnej