Jakub Ćwiek „Zawisza Czarny”

Jakub Ćwiek Zawisza Czarny Czaczytać Jakub Ćwiek „Zawisza Czarny”
Jakub Ćwiek „Zawisza Czarny” 3.33/5 (66.67%) Głosów: 3 s

Książki Jakuba Ćwieka zawsze kupowałam w dniu premiery, albo chwilę po niej. Teraz, przez to co kilka razy zdarzyło mu się powiedzieć, jakoś mi się odechciało…  I tak na półce leżą sobie Drobinki Nieśmiertelności i zbierają kurz… i leżał sobie też, choć krótką chwilkę,  Zawisza… ale się już się odleżał i przeczytał.

Podobał się, ale na kolana nie powalił …

Jedzie sobie, wielki, Czarny (bo skórę ma w tym kolorze), polski patriota (!) na mecz do Warszawy. Na mecz jadą też kibole. Wybierają się tam, także, zagorzałe, waleczne, feministki. Jest i Sawka, która na mecz nie idzie, ale szaleńczo prowadzi taksówkę. W całym tym towarzystwie dość zwyczajnie wygląda Gosia, rozwódka i matka Pawełka, ale potem okazuje się, że ze sztukami walki jej po drodze, no to jej się ta zwyczajność znika… Postaci znajdziecie w powieści więcej, ale te wymienione, to taka moja podstawa, która zapadła w mą, szaleńczo- wybiórczą, pamieć najmocniej.

Ale dobra, wróć; Zawisza jedzie na mecz i dziwny splot zdarzeń sprawia, że trafia mu w łapy coś ciekawego, co trafić miało do kogoś innego  i… to właśnie początek całej przygody.

Powieść zbudowana jest fajnie, bo to przeplatające się historię kilku osób, które powoli, acz nieuchronnie, zbliżają się do wielkiego, wspólnego finału. To przygoda, w której akcja mknie do przodu, zapętlając się od czasu do czasu w spiskowych teoriach i przeżyciach bohaterów maści wszelakiej. Jest tu i miejsce na widowiskowe potyczki, tajne stowarzyszenia, na Geek’owskie gadki i ostrą, spiskową teorię dziejów… miejsce jest, więc, na wszystko.

To taka książka, który niby, polewa z tej naszej polskości, z różnych społecznych odłamów i otaczającej nas rzeczywistości … Ale ja, jak to czytałam i kończyłam się głupio chichrolić, to nagle zdawałam sobie sprawę, że niektóre z opisanych tam zachowań, czy gagów, wcale a wcale śmieszne być nie powinny, a co najstraszniejsze, są niezwykle prawdopodobne i często mają miejsce w realnym, wcale nie książkowym świecie.

Ćwiek nas troszkę obnażył i tak jak już ktoś napisał, oberwało się wszystkim… no może z wyjątkiem pisarzy :) Inteligenci, kibole, biali, czarni, feministki, cykliści… wszyscy mamy nawalone pod czerepem i zamknięci w ramach swoich przekonań nie otwieramy się na inne poglądy czy ludzi… to straszne trochę. Nawet więcej niż trochę, ale co zrobić…

To przyjemna książka do szybkiego przeczytania. Nie jest arcydziełem, które wywali Wasze wyobrażenia o polskości na lewą stronę, dyskutować też po niej nie będziecie, ale to dobra rozrywka, napisana w lekkim, zabawnym Ćwiekowym stylu, z tym uroczym drugim dnem, które wali po oczach już od pierwszej strony.

Miałam z Zawiszą tak, że bardzo szybko chciałam wiedzieć jak cała historia się skończy; mało interesowało mnie to, co do tego końca prowadzi, po prostu pędziłam przed siebie w takim tempie, że czasem łapałam się na tym, że nie wiedziałam co było napisane na właśnie przeczytanej stronie i musiałam do niej wracać… Nie wiem czy to o powieści świadczy dobrze, oceńcie sami.

Przeczytajcie, rozerwijcie się przy niej a potem sięgnijcie po coś mocniejszego… taki rozchodniaczek, przed poważniejszym wyzwaniem :)