Jay Kristoff „Tancerze Burzy” „Bratobójca”
Trafiły do mnie pierwsze tomy Wojen Lotosowych i przepadłam na dwa dni. Tramwaj, przerwa w pracy, posiłki, łóżko… książki towarzyszyły mi wszędzie, bo nie byłam w stanie się oderwać i przez to, że z Tancerzy Burzy przeszłam od razu do Bratobójcy, recenzja będzie dotyczyć obydwu pozycji.
To ten rodzaj fantastyki, który czyta się ekspresowo. Nie jest techniczna i wymagająca, ma w sobie natomiast ten czar i urok, które tak bardzo cenimy w dobrych historiach.
Myślalałm że to młodzieżówka, taka przygoda bez drugiego dna, jednakże bardzo miło się rozczarowałam. Bo Kristoff pisze w przyjemny, lekki sposób, ale porusza, często, kwestie trudne.
Autor umieścił swoją powieść w feudalnej Japonii i nadał jej mroczny charakter poprzez wtłoczenie tam oparów zatrutego powietrza i technologii. Podziały społeczne są mocno podkreślone już od pierwszych stron, gdzie poznajemy Yukiko i jej ojca; łowców wysłanych, przez totalnie pokręconego shoguna, na misję niemożliwą do spełnienia a mianowicie, schwytanie tygrysa gromu.
Akcja jest naszpikowana przygodą i szybkimi zwrotami akcji. Są tu i podniebne pojedynki i walka o przetrwanie, niewola, romanse… no coś wspaniałego. Dzieje się non stop, ale nie ma problemu z nadążeniem za fabułą; każdy jej element jest dopracowany i wynika, bądź łączy się z wydarzeniami opisanymi na poszczególnych stronach.
Sama historia jest wielowątkowa, bo choć oparta przede wszystkim na Yukiko to wraz z kolejnymi tomami poznajemy również inne postacie i ich wpływ na historię. Musicie wiedzieć, że ta powieść to taka walka o odzyskanie wolności a gdy walczy się o niepodległość czy pozbawienie władzy tyrana, to często nie wiadomo komu można zaufać, kto tak naprawdę jest przeciwko reżimowi… i czasem, bywa, że jednostka musi wybierać kogo należy poświęcić dla, tak strasznie brzmiącego, „większego dobra”.
Postacie są skomplikowane i pełne sprzeczności a Autor stawia je przed wieloma, niezwykle ciężkimi próbami. Podoba mi się to jak bohaterowie się zmieniają, rozwijają, lub uparcie dążą do swego celu… Nikt tu nie jest oczywisty i nigdy nie można mieć pewności kto zdradzi a kto będzie stał u naszego boku do końca. Ten rozwój postaci jest niesamowity, bywa, że ze zdumieniem czytałam o podjętych przez niektórych wyborach. A, że jeszcze czasem miłość wchodziła w grę i to na dodatek, miłość po dwóch stronach barykady, to możecie sobie tylko wyobrazić jak bywało ciężko.
Dużo tu legend i odnośników do przeszłości. Co bardzo mi się spodobało, bo przybliżyło historię wierzeń i kultury Japońskiej. Bardzo mocno się jej wpływy odczuwa w powieści i wytwarzają one niepowtarzalny klimat. Kodeks Samurajów, Ronini… hmm to coś niesamowitego jak w różny sposób można odczytywać honor i oddanie.
Tygrys Gromu to majestatyczna bajkowa postać. Umiejętność przenikania nadaje powieści „fantastycznego” klimatu a mechaniczne stroje, sztucznożyciowcy, lotostatki tworzą steampunkowy świat, który pomimo, że przeraża, to przyciąga i zmusza, wręcz, do podziwiania złożoności rzeczywistości, którą stworzył Autor. Gatunki się mieszają, dopełniają i tworzą trylogię, która zapada w pamięć i mocno wpływa na wyobraźnię.
Tancerze Burzy i Bratobójca to dwa pierwsze tomy trylogii Wojen Lotosowych. Polecam Wam je serdecznie, bo historia w nich zawarta wciąga od pierwszych stron. To świetna fantastyka i przygoda w jednym.
CzaCzytać, żeby przekonać się, że bycie bohaterem nie zawsze jest proste, że zmusza do poświęceń, modyfikuje poglądy, wiążę się ze stratą, ale też… zmienia otaczający nas świat na lepsze!