Joseph Delaney "Alice"

Samotna wyprawa przez Mrok. Czy dziewczyna przetrwa? No cóż, zobaczycie sami…

Alice musi zdobyć broń mogącą zabić Złego. W tym celu wyrusza w samotną wyprawę w Mrok. Spotka tam i przyjaciół i wrogów, ale czy osiągnie swój cel?

Nie jest to zła część, ale też nie jest wybitna… Mamy tu jak zawsze: mroczną i wciągającą fabułę, prosty styl, dzięki któremu naprawdę wczuwamy się w lekturę, ciekawe postacie, czy po prostu fajną okładkę, która tylko dodaje klimatu.

Ale prawda jest taka, że podczas czytania cały czas miałem wrażenie, że to kolejny zapychacz. Wiem, wiem…  Alice idzie przez ten Mrok i to jeden z elementów fabuły, ale Delaney mógł już sobie darować, zbudować to inaczej, skupić się na większej ilości wątków.

Mógł zrobić z tej wyprawy jakąś tajemnicę, nie opisywać jej, no ale cóż. Poza tym jest to nieco niższa kategoria od niezłej „Krwi Stracharza” czy fenomenalnego „Wijca”. Nie mogę jednak napisać, że jest zła… nie po tak wielu przygodach w których brałem udział, wraz z tymi wszystkimi bohaterami…

Nieco męczyła mnie też kolejna zmiana narratora; z jednej strony to ciekawy zabieg, bo przy serii z taka ilością tomów, potrzeba od czasu do czasu odmiany, ale ja tak naprawdę chciałem już dowiedzieć się co i jak. Poznać losy wszystkich postaci, zakończyć tę przygodę…

Nie będę sztucznie przedłużał tej recenzji, to niezła książka, chociaż nieco upchana na siłę. Jeśli jednak jesteś fanem cyklu, nie masz wyjścia, to przedostatni tom i po prostu musisz go przeczytać.