M. Sajnog „Balony”
Lubimy czytać o końcu świata. Zbliżający się z prędkością światła Armagedon zamiast straszyć- porusza i fascynuje. Wirusy, kosmici, wojny, trzęsienia ziemi, czy modne ostatnio blackouty… no niby się to wszystko opiera na jednym i tym samym, czyli próbie wybicia całej ludzkości przez kogoś, bądź coś (no i późniejszym wkroczeniu jeźdźca na koniu białym), a jednak temat nadal nas wciąga i pociąga. Czemu? Bo od czasu do czasu trafia się jakaś świeżynka, nowe spojrzenie, lub ciekawe ujęcie i wtedy następuje ten cudowny reset, który, ponownie, daje nam przyjemność brodzenia w morzu ludzkiej krwi… 😀
No i takie są właśnie Balony, czyli historia o wirusie, którego przybycie poprzedziło morze tytułowych, czerwonych baloników… Że uroczo?! A gdzie tam! Szybko na scenę weszła agresja, tajemnicza roślinność, istoty nie z tego świata i jak to niestety bywa, ludzka nienawiść.
Autorka jest debiutantką i zdarzają się jeszcze językowe niedociągnięcia, tzn. troszkę powtórzeń przy opisach, ale! Pani Sajnog ma talent do wciągania Czytelnika w swoją opowieść. Niezwykle urzekł mnie klimat, takiego okrucieństwa pomieszanego z psychodelią, bo to, po prostu, nie jest jakiś tam zwyczajny koniec świata! Tutaj mamy sny, morze barw, niezwykłą obrazowość i rośliny zasiedlające się w ciele nosiciela- dodające piękna, bądź mordujące w koszmarny sposób… Czyli straszno, ale i pięknie jest, a to znowu prowadzi do faktu, że ja takie klimaty lubię bardzo, ale to bardzo (niczym połączenie Wojen Światów i Cieplarni ) !
Bohaterów jest sporo, ale są różnorodni i poznawanie ich sprawia przyjemność. Zarówno ich losy jak i role do odegrania, wnoszą do powieści coś innego, więc się dzieje. Dostajemy weterynarza, młode dziewczę razy kilka, statecznego, ale i sprawiedliwego bojownika, mężczyznę z daleka, który błąka się w myślach jednej z dziewcząt, jak również postacie, które trudno dookreślać, bo zmieniają się, ukazując Czytelnikowi swoje nowe, czasem niezwykłe, a czasem paskudne, oblicza…
Akcja jest szybka i zapętlona, więc samo czytanie jest ekspresowe, język nieskomplikowany; tu, też nie ma żadnego problemu ze zrozumieniem treści czy poszczególnych wydarzeń, które to mają logiczny ciąg, choć od czasu do czasu, przez pewne, niezwykłe wydarzenia, wytrącani jesteśmy z tej ciągłości i trzeba się na chwilunie zatrzymać, żeby mieć pełny ogląd. Jest to jednak taki zabieg, który akcje dynamizuje, więc również jestem jak najbardziej na tak.
Wątek romansowy był dla mnie problematyczny, bo z jednej strony przy kilku parach wyglądał bardzo podobnie i jak dla mnie postępowały te zakochańcze etapy trochę zbyt szybko (co lekko drażniło), ale ze strony drugiej, miał dla fabuły znaczenie istotne i bywało, że piękny był…
Polecam Wam Balony, bo to historia o zagładzie, poświęceniu, bólu, drodze i ludziach, walczących nie tylko dla siebie, ale też dla tych, którzy są dla nich ważni…
Z niecierpliwością będę wyczekiwać na kontynuację jak i na to, w którym kierunku wyruszy Autorka!
A gdy obudzisz się rano i zobaczysz na niebie czerwony punkt, zastanów się, czy to czasem nie początek końca świata, który znałeś…
CzaCzytać!