Malgorzata Falkowska „Nagranie”

Malgorzata Falkowska Nagranie Malgorzata Falkowska „Nagranie”
Malgorzata Falkowska „Nagranie” 4.25/5 (85.00%) Głosów: 4 s

Dobre kryminały, thrillery i wszystkie te gatunkowo- dreszczowe książki mają to do siebie, że szybko wciągają i z niesamowitą wręcz precyzją, uderzają w Czytelnika odpowiednią dawką uzależnionka, a dodatkowo, przy właściwej promocji… mogą opanować świat!

Nagranie ma potencjał, bo sam pomysł na morderstwa jest fajny; zaczyna się od zaginięć młodych mężczyzn, a potem do rodzin ofiar zaczynają przychodzić nagrania, wraz z uroczymi karteczkami, które to tworzą zestaw zwiastujący nowinę, ale w żadnym wypadku nie jedną z tych radosnych…

Co na plus? Na pewno sam pomysł zbrodni, bo seryjny życia pozbawiciel, w tym przypadku, jest postacią niezwykle tajemniczą i długo nie mamy żadnych śladów, które mogą do niego doprowadzić. Zapętlenie akcji jest ciekawe, zmyłki, zwroty… no jest czym się denerwować :)

Świetnie zaznaczone jest też policyjne rozłożenie sił… tzn. zależności pomiędzy komisarzem, jego podwładnymi, czy kontakty partnerów, sposób w jaki rozmawiają i takie tam inne… bardzo mi się to podobało, bo trzymało klimat.

Torunia jest tu troszkę, więc mieszkańcy, czy Torunio-lubni (Ja! Ja!) będą zadowoleni :).

Komisarz Maciej Gorczyński jest rozpisany w punkt, tzn. jak się faceta czyta, to pojawia się to poczucie, że tak właśnie może działać komisarz z wydziału zabójstw. Co do Sylwii Trojanowskiej, drugiej wiodącej postaci, jasnowidzki, to nie do końca mam wyrobione zdanie, bo tak naprawdę nie wiemy o niej dużo. Nie potrafię powiedzieć jaką bohaterką jest, bo za bardzo skupiła się na swojej relacji z Gorczyńskim.

No i tu właśnie pojawia się jeden z moich minusów, od razu uprzedzam, że jest to minus MÓJ, bo ja jednak w kryminałach potrzebuje głównie akcji, a same relacje interesują mnie, tylko jeśli mają wpływ na śledztwo, czy też postępowanie mordercy. Romansowe wątki są ok, ale gdy nie ma ich zbyt dużo, a w Nagraniu, jest ich sporo. Odczuwałam lekki przesyt, bo taki ten związek, troszkę, był dla mnie zbyt nachalny, nie do końca podobało mi się podejście bohaterów do kwestii sypiania ze sobą, w takiej a nie innej sytuacji życiowej i, właśnie, przez to miłosne przesycenie miałam problem z docenieniem całości jako historii kryminalnej. Dodatkowo, jeśli bohater czuje, że robi źle, to ja chce być przekonana, że on z tym wyrzutem sumienia ma problem, tutaj, tego nie czułam.

No i minus numer dwa to samo rozwiązanie zagadki; historia, bezsprzecznie, trzyma w napięciu- zastanawiacie się co, jak i dlaczego- tu przeszczepy, tam torba z Piotra i Pawła, piosenka w tle, martwych mężczyzn całe multum- myśli krążą i krążą, a nagle… rozwiązanie się objawia i napięcie siada. Za szybko, za łatwo i zbyt niespodziewanie, a gdyby tak ten kryminalny wątek z większym bum skończyć, to byłaby już bajka.

Zapytacie, więc czy warto? No to powiem Wam, że Małgorzatę Falkowską czyta się przyjemnie, dobrze prowadzi postacie, rozwija wątki i potrafi zaintrygować. Dla mnie, trochę za dużo romansowych akcji, ale jeśli takowe lubicie (w połączeniu z zabójcy poszukiwaniem oczywiście :) ), to idealna pozycja dla Was.

Jeśli powstanie kontynuacja, to ja z chęcią zobaczę jak to się rozwinie i kogo tym razem przyjdzie nam ścigać… Bo, bez względu na miłosny misz masz, mordowanie w wykonaniu Autorki jest krwawe i pokręcone, czyli dokładnie takie jak lubię :)

CzaCzytać