Marta Kisiel „Pierwsze Słowo”
Za każdym razem, gdy zaczynam pisanie recenzji tomu opowiadań, startuje z tym samym; że je uwielbiam, że można pogrzebać i znaleźć coś dla siebie, pominąć to co do gustu nie przypadnie i w spokoju ducha, nieśpiesznie te małe, wybrane dzieła, sobie przyswajać… Ale cóż, dopadłam Pierwsze Słowo i już nigdy więcej tak nie napiszę. Bo od teraz będę zaczynać tak; w porównaniu, z najlepszym tomem opowiadań jaki czytałam, ten wypada… i tu wchodzić będą opcję wszelakie.
Ta książka jest, po prostu, niesamowita. Zawiera jedenaście małych arcydzieł (tak piszę to z pełną odpowiedzialnością!) z których podobały mi się wszystkie a kilka z nich wlazło mi do środka i zawiązało supełek w duszy, gdzieś tak totalnie głęboko, że nie byłam w stanie o nich zapomnieć czy nie poopowiadać każdemu kto się nawinął.
Szaławiła, Dożywocie i Nawiedziny to taka Marta Kisiel, którą znam i uwielbiam. Czyli było uroczo, z taką lekką nostalgią, olbrzymim humorem i elementami mocno fantastycznymi. Język jakim Ałtorka operuje jest jedyny w swoim rodzaju (zresztą każdy komu polecałam Dożywocie przepadał i wciągał się w to jej pisanie całym sobą) i niezwykle uzależnia. To nie jest tylko przygoda, rodzinne perypetie, czy nieproszony gość, to cała opowieść o tym jacy są ludzie, co nimi kieruje i jaki wpływ mają na innych, a humor przeplatający się ze wzruszeniem to już po prostu czysta bajka.
Pierwsze słowo to jednak także opowiadania zupełnie dla mnie nowe i niezwykle poruszające. Katabasis mnie zniszczył; niby kilka stron, ale uważam, że to chyba zarówno najsmutniejsza jak i najpiękniejsza cząstka tego zbioru. O zejściu do piekieł, czytać nam dane było kilka razy, zarówno w wydaniu antycznym jak i tym mocno chrześcijańskim, jednakże tu; zarówno przyczyna jak i podejmowane próby, by dostać się tam gdzie, nikt z nas znaleźć się nie chce… no, powiem Wam, niesamowite przeżycie. Opisy lokacji, dialog dwóch głównych postaci i taka delikatność i ulotność zmieszana ze stanowczością i twardą odmową; dużo w tym poetyzmu i smutku, które dopełniały się idealnie.
Opowiadanie tytułowe, które jest ostatnim w książce, mnie rozbiło. Życzenia się spełniają, ale trzeba uważać na to czego sobie człowiek życzy, bo mogą się spełnić. Mało dialogów, przede wszystkim przemyślenia głównej bohaterki, które wchodzą w człowieka jak zimno i wręcz go przenikają. Pomimo, że już na początku podejrzewamy jaki historia będzie miała finał, to jednak Marta Kisiel uderza z najmocniejszych dział i chcesz czy nie, łza sama cieknie po policzku.
Cały świat Dawida jest dobry. Przemyślany i trzymający w napięciu. Stylistyka taka swojska i czyta się to bardzo szybciutko. Dopiero kiedy docierasz do końca zaczynasz się zastanawiać co się właśnie wydarzyło i jaką decyzję, sam, byś podjął… zaskakujący, z drugim dnem- bardzo fajne.
Miasto motyli i Mgły, to jedna z części, która zaskoczyła mnie najmocniej. Sądziłam, że to będzie bardzo przyjemna przygoda z lekko mroczną fantastyką w tle i właściwie taka była, ale, ponownie, gdy przewróciłam ostatnią stronę… Hmm… polecam!
Rozmowa dyskwalifikacyjna mnie rozbawiła i rozczuliła równocześnie. Ale, też, uzmysłowiła w jakiej rzeczywistości żyje…
Postać Pana Stanisław Kozika będzie od teraz pozycją obowiązkową do przeczytania, przynajmniej, raz w tygodniu. Bo jestem całkowitym, chorym na umyśle pracoholikiem, albo raczej byłam do wczoraj, gdy skończyłam czytać to opowiadanie…
A W zamku tej nocy? Niesamowicie pokręcone i trochę zajęło mi złapanie rytmu, ale gdy już zrozumiałam co się dzieje i gdzie jestem… to sprawiło mi bardzo dużo przyjemności i trochę śmiechu z tej naszej Wielkiej Gadaniny.
Polecam Wam ten opowiadań zbiór, bo daje stanowczego kopa w tyłek. Nie tylko bawi i zapewnia rozrywkę, ale też smuci, uzmysławia i przytłacza oczywistymi oczywistościami, których staramy się nie widzieć. Są momenty i piękne i porażająco, wręcz, smutne. Jest chwila na zabawę, odpoczynek, przyjaciół i rodzinę… Pierwsze Słowo to my- z naszymi bolączkami i radościami a Ałtorka obnażyła zarówno te z naszych cech które napawają nas dumą jak i te, które chcemy schować w najciemniejszym z ciemnych kątów naszego Ja.
To genialny zbiór opowiadań i będę do niego wracać… i wychodzić z pracy przed 18! Choćby nie wiem co 😉
CzaCzytać!