Martyna Raduchowska „Spektrum”

Martyna Raduchowska Spektrum Czaczytać Martyna Raduchowska „Spektrum”
Martyna Raduchowska „Spektrum” 4.00/5 (80.00%) Głosów: 5 s

No tak, jak człowiek czeka długo na kontynuacje, to wymagania potrafią urosnąć do monumentalnych rozmiarów. Dodajmy do tego jeszcze wyobrażenia, plany i domysły i stworzy nam się całkiem pokaźnych rozmiarów bąbel, któremu, cóż… ciężko będzie sprostać. Dzięki niech będą bóstwom wszelakim, bo mój bąbel po Łzach Mai został cudownie uzupełniony bąblem po Spektrum, który teraz będzie sobie w spokoju narastał, bo Spektrum jest dobre, powiedziałabym nawet, że dobre bardzo!

Co czytam jakąś recenzję tej książki to wszędzie widzę; zaskakująca, inna od spodziewanej. A ja uważam, że Autorka napisała ją w najlepszy z możliwych sposobów, czyli? Historię z Łez, którą tak dobrze znamy z punktu widzenia Quinna teraz poznajemy od nowa; patrząc na wszystko oczami Mai. Co ciekawe pomimo, że historia ma ten sam trzon, to jest jednak zupełnie inna; no ja wiem, przecież tu Android a nie „żywy” człowiek gra pierwsze skrzypce, ale chodzi o samo prowadzenie fabuły, o zagadkę… inaczej się to czyta, ale, wciąż, jest świetne! Jakby wszystkiemu towarzyszył inny rodzaj napięcia, w związku ze zmianą bohatera prowadzącego. Tak jak Łzy kojarzyły mi się mocno z kryminałem tak tu, z jakichś dziwnych powodów, miałam czasem wrażenie że czytam spoko książkę  w klimacie postapo. Zniszczony świat (w tym przypadku część miasta) walka o przetrwanie, szabrownicy, uzależnienie, odnajdywanie się w nowej rzeczywistości, zdobywanie sojuszników… myśląc o Mai miałam wizję Rey z VII epizodu Gwiezdnych Wojen (wiecie, ten początek gdy przeszukuje wrak w poszukiwaniu różnych urządzeń a potem to sprzedaje i samotnie żyje), której do postapo „trochę” brakuje, ale to tylko takie moje własne wyobrażenie :)

Co do samej akcji; nie jest zbyt szybka, pomimo, że dużo się dzieje. Mnóstwo miejsca zajmują opisy zarówno rzeczywistości w jakiej przyszło żyć postaci wiodącej jak i same jej przemyślenia o tym kim jest i kim chciałaby się stać… to bardzo interesujące- takie zmienianie się w człowieka, ta wątpliwość, która jest kwintesencją sztucznej inteligencji; chęć poszerzenia wiedzy na wszelkie tematy a nie jedynie powtarzanie utartych schematów.

Wątek kryminalny, raczej nie występuje, tzn. jest zagadka, ale nie uczestniczymy w takim śledztwie jak w pierwszej części, tylko bardziej, w ewolucji postaci i świata w którym żyje.

Co do bohaterów, to mamy tu całe spektrum poczynając od ludzi a kończąc na maszynach… hm… które trudno już maszynami nazwać. Siobhan, jest idealnym przykładem postaci o której nie wiemy co sądzić przez praktycznie całą opowieść, ale jest w tym tak fascynująca i tragiczna, że na długo pozostaje w pamięci. Przyjaciele czy wrogowie, tutaj nigdy do końca nie wiadomo kto jest kim. Dodając do tego jeszcze psioników, kruki podążające za swymi przewodnikami, potrzebę wytłumaczenia się, szaleństwo… no, przez to, że jest to tak poraniony i pełen nowości świat, to i postacie są niezwykle różnorodne i często zaskakują.

Zakończenie odpowiada na większość pytań, które zadajemy sobie podczas czytania Spektrum i rozwiązuje również wiele kwestii z Łez; to była fascynująca przygoda, móc przeżyć B-Day raz jeszcze i zmierzyć się z  jego konsekwencjami, ale z perspektywy tej drugiej strony.

Sama potrzeba zażywania reinforsyny jest dla mnie niezwykle interesująca, to nowość w SF, ta walka o emocje; jest ona tu pokazana w bardzo ciekawy i równocześnie poruszający sposób. Kiedy czyta się coś takiego to mimowolnie zaczyna się myśleć „co by było gdyby” i zastanawiać czy niebieska pigułka wciągnęłaby także mnie. Daje do myślenia.

Elementy walki bardzo dynamiczne i mocno realistycznie przedstawione, nawet gdy w grę wchodzą zdolności nadprzyrodzone.

Rozmowy Androidów o tym co należy a co nie, próba wzajemnego zrozumienia postępowania poszczególnych postaci i wynikające z tego dialogi są niezwykle interesujące i fajnie rozpisane.

Taka powieść, która zawiera w sobie zarówno dobrą fabułę jak i fragmenty, które każą się na chwilę zatrzymać i zastanowić nad tym co właśnie zostało powiedziane czy uczynione, to jest to co lubię i co tworzy idealną całość. Zagubienie i odnajdywanie się w tym nowym życiu, zdobywanie doświadczeń i decyzje, które zmieniają wszystko… w tym przypadku genialnie rozpracowane i wplecione w akcje.

Spektrum pozwala nam mieć nadzieję, że pojawi się część trzecia, która dopełni historię i pozwoli dwójce głównych bohaterów na współdziałanie przeciwko wspólnemu wrogowi i odkrywanie kim tak naprawdę się stali…

Trudno zaakceptować coś co wydaje się nam inne, bądź nienaturalne, ale jeśli spróbujemy, to często okazuje się, że to czego tak bardzo się baliśmy jest tak naprawdę tym czego potrzebujemy…

CzaCzytać ! I Cza Czekać na kolejny tom :)