Paweł Kornew „Lód. Czyściciel”
Akurat te książki z Fabrycznej Zony, na które udało mi się trafić charakteryzowały się jakąś taką niebywałą lekkością jeśli chodzi o pióro piszących… Nie zrozumcie mnie źle, tematyka przecież nie jest jakaś powalająco przyjemna, bo tu anomalie, tu śmierć, tu mocne naparzanie, ale Autorzy zebrani w tej radosnej ekipie mają w tym wszystkim jakiś taki luz i z czytania czerpie się dużą przyjemność, nawet jeśli wchodzi się w historię gdzieś w ostatnim tomie bądź w połowie opowieści.
Sopel, główny bohater Czyściciela, to taki koleś, którego bym polubiła. Facet ma totalnie wyrąbane na przełożonych i panujące porządki i do tego jeszcze mocno zdaje sobie sprawę, że jest nie do zastąpienia! Aż ma się ochotę mu powiedzieć; stary, roboty to ty nie masz za przyjemnej, ale ja też tak chcę! Kornew zrobił z niego rasowego samca alfę, ale jakoś tak zabarwił go odrobiną drwiny i czegoś takiego mocno pozytywnego, że chce się tego faceta poznać, najlepiej przy czymś mocniejszym i ponapieprzać z otaczającej rzeczywistości i to bez względu na to jak jest spaprana.
Fabuła mknie do przodu, ale nie ma żadnych problemów ze zrozumieniem czy załapaniem poszczególnych wątków. Kornew pisze dobrze i prowadzi akcję w szybki i dynamiczny sposób. Ładuje głównego bohatera w bąble i nie ma dla niego litości. Bardzo to fajne, że Przygranicze, nie jest jednym konkretnym miejscem a za to można wpaść na nie w różnych lokacjach… Oczywiście dla postaci z Czyściciela, to bardziej problem, choć okazuje się, że niektórzy próbują na tym skorzystać… i to na różne paskudne sposoby.
Leje się krew, są dosyć paskudne obrządki, trochę zdrady, odrobina walki, stwory i przede wszystkim sporo tajemnic do rozgryzienia. A tajemnice te to troche takie spiskowate i cichociemne, więc oczywistych oczywistości mamy w książce niewiele.
Militaria opisane porządnie z dbałością o szczegóły. Różne rodzaje pocisków, broni, amuletów, czy nawet bomb, z wielką dbałością gubionych przez Ledniewa, zapadają w pamięć.
Świat przedstawiony ciekawy i zaskakujący. A jego wersja po drugiej stronie dziwnie przypadająca mi do gustu, ale w wersji ciepłej 😉
Ach, jest i lekkie damsko- męskie zamieszanie, które mocno podkreśla dosyć sarkastyczny stosunek Sopla do życia w ogóle, także ten element, również na plus.
Zakończenie bardzo mocne i dające takiego kopa w tyłek, który się podoba i równocześnie, którego się nienawidzi… to już przeczytacie i ocenicie, w której z tych dwóch grup przyszło Wam być.
Czy CzaCzytać? Jak najbardziej. Przygranicze to hardcorowe miejsce, które przyciąga szaleńców i powiem Wam, że olbrzymią przyjemność sprawia mi bycie jednym z nich. No to jak; strefa energetycznej anomalii brzmi zachęcająco? To śrutówka w łapę i zapiep… znaczy się; ku przygodzie!