Piotr Patykiewicz „Dopóki nie zgasną gwiazdy”
Jeśli jakaś książka wpadnie mi w oko to zaczynam ją sprawdzać; patrzę, oglądam, zastanawiam się. Z tą książką było jakoś inaczej- zobaczyłem i wiedziałem, że jej historia musi być moja. Teraz, wiem, że przeczucie mnie nie myliło.
Akcja książki dzieje się po apokalipsie. Ludzie przetrwali już tylko na najwyższych szczytach gór. Wszędzie, jak okiem sięgnąć, tylko lód i śnieg. I świetliki… Młody bohater, Kacper stara się przetrwać w tym zimnym świecie i przy okazji, zamieszkać z narzeczoną. W pewnym momencie trafia na poważne przeszkody i stara się jakoś wybrnąć z coraz to gorszych opresji.
Muszę powiedzieć, że świat przedstawiony w książce, był po prostu niesamowity; całe lata po apokalipsie- trwa wieczna zima, ludzie polują na foki i niedźwiedzie polarne by jakoś przeżyć. Niektórzy zbierają mech w głębokiej jaskini by wyżywić kozy. Po ziemi grasują świetliki, które zmieniają ludzi w demony.
Czytając, całkowicie wciągnąłem się w klimat i po prostu nie mogłem się oderwać. Fabuła jest ciekawa i mroczna. Główny bohater, Kacper jest naprawdę fajnie wykreowany; to młody chłopak, który chce zostać myśliwym, mieć żonę i dzieci. Uważam, że autor, mocno się napracował przy tworzeniu zarówno jego osobowości jak i poszczególnych cech. Postacie drugoplanowe, też trzymają poziom.
Kolejnym plusem są same świetliki- ludzie uważają, że to słudzy Lucyfera, ale im bardziej zagłębiamy się w książkę, tym mamy większe wątpliwości czym tak naprawdę są. No i opisy różnych przygód Kacpra- dosłownie czułem, jakbym przy nim był! Genialnie utrzymany klimat.
Można uznać to za czepialstwo, ale mam pewien malutki minus- co jakiś czas jest mowa o tym, że zabito wszystkie kozy, a potem znów, nasze dzielne, prawie domowe stwory, są całe i zdrowe. Może to nic, ale jednak zwracało moją uwagę
Uważam, że książkę naprawdę warto przeczytać. Jeśli chcesz wczuć się w klimat mrozu, śniegu i zaszczucia, idź i kup „Dopóki nie zgasną gwiazdy”.