Robert Foryś „Sztejer. Początek”

Robert Foryś „Sztejer. Początek” 4.00/5 (80.00%) Głosów: 2 s

Robert Foryś napisał serię książek o Sztejerze, po czym stworzył do nich prequel sprawiając nie lada radochę fanom. Dla mnie było to pierwsze spotkanie z tą postacią i spotkanie owo było nader intrygujące…

Sztejer to facet z krwi i kości; testosteron aż bucha. Nie ucieka przed niebezpieczeństwem, potrafi obić nie jedną… hmm… paszczę i ma talenty pomagające mu przetrwać nawet najcięższą bitwę. Fajne jest to, że w jednej opowieści dostajemy dwie historie, a czyta się je niczym opowiadania przygodowe (niby różne pod względem klimatu, ale w podobnym stylu…); czyli jest wartka akcja, trochę seksu, męska przyjaźń, ironiczny humor i krwawe jatki. Foryś ma ten lekko rubaszny, troszkę zaciągający czasami przeszłymi styl, który jest jednak łatwy w odbiorze, więc pędzi się przez kolejne strony bez przystanków na niepotrzebne rozkminy.

Minusem jest to, że nie dowiadujemy się za dużo o świecie przedstawionym, a z tego co wygrzebałam w recenzjach i opisach innych tomów, jest on niezmiernie interesujący. Lubię atmosferę postapo i gdyby Autor na początku wprowadził mnie w tę rzeczywistość, dając mi mały wstęp zawierający info co i jak, to byłabym przeszczęśliwa, ale oczywiście zdaję sobie sprawę, że to kolejny tom serii, więc nie mam prawa się czepiać :)

Dużym plusem jest wprowadzanie w fabułę stworów fantastycznych, mutacji. Tacy przeciwnicy są ciekawi nie tylko przez to jak wyglądają, czy działają, ale także przez wzgląd na sposoby ich pokonania.

Żeby nie było, że nie ma, to ludzki wróg też ma tu swoje miejsce :) Znajdzie się również zagadka, trochę poszukiwań, misja ratunkowa, ciekawe zapętlenia i jeszcze najlepsze co być może, czyli element zaskoczenia pojawiający się tam gdzie najmniej się go spodziewamy, co oznacza, że nie wszystko jest tu tym czym się wydaje.

Teraz tak, Sztejer to rozrywka- książka, którą łatwo i szybko się odkrywa. Nie niesie ze sobą jakiejś mega głębi czy potrzeby rozmyślania nad sensem stworzenia, więc czytać ją można w momencie totalnie dowolnym. Problemem być mogą postaci kobiece, bo czasami ich sposób przedstawienia drażni mocno. Wszystko zależy od tego w jaki sposób postanowimy się za to zabrać- jeśli weźmiemy to na samczy, przaśny sposób- stanie się rozrywką. Jeśli jednak będziemy mocno się wczytywać poszukując w konkretnych opisach poglądów Autora, no to może być różnie. Zachęcam do opcji numer jeden, bo jest o wiele lżejsza i o wiele mniej problematyczna :)

Czy po Początku chce mi się więcej? Cóż, przede wszystkim interesuje mnie sam świat Sztejera; kwestia całego tego bałaganu i tego co się tam pochrzaniło, bo jest to inne niż zazwyczaj podejście do postapo; inny jest język, sposób przedstawienia rzeczywistości i jakaś taka „starodawność”, która unosi się w każdym zdaniu.

Ach, no i oczywiście sam Vincent; pytanie gdzie „dopłynie”, aż mnie wkurza, więc tak, jeszcze się z tym bohaterem nie żegnam i z ciekawością poznam jego dalsze losy…

CzaCzytać, bo nigdy nie wiadomo co zobaczymy w ciemności…