Sarah J. Maas „Królestwo Popiołów. Część I”
Ta książka miała być dla mnie lekką i niczym nieograniczoną czytelniczą przyjemnością- plan był taki, że poświęcam na nią maks kilka dni, potem przerwa na radosne zachwyty i płynnie biorę się za „dwójkę”… no, bo przecież to Sarah J. Maas! Jednakże z mojego planu nic nie wyszło, bo męczyłam pierwszą połowę Królestwa Popiołów (część I) przez prawie trzy tygodnie i to nie dlatego, że praca, ludzie i inne takie, tylko dlatego, że, po prostu, przebrnąć przez nią nie mogłam…
Akcja stała w miejscu, nic się nie działo… tzn., coś tam się niby działo, ale jakoś tak to było napisane, że nie wciągała mnie ta opowieść w ogóle; postacie się mieszały, lokalizacje zmieniały, a problemy bohaterów pobocznych zlewały się w jedno… Wyobraźcie sobie; uwięziona królowa, tortury, zbierające się wojska, zarówno tych złych jak i dobrych i…nic, a przecież to pakiet idealny! Po głowie łaziło mi jednak tylko, że to powieść fantasy bez tego czegoś, styl, niestety, leżał i psuł historię…
Ale! Nagle gdy już traciłam nadzieję, miejsce miało wydarzenie dla fabuły ważne niezwykle i… wszystko ruszyło. Tak! Zjawiła się ona- ta Sarah J. Maas którą kochają ludzie na świecie całym.
I tak właśnie, w Królestwie Popiołów Części Pierwszej miłość i poświęcenie zaczęły mieszać się z monumentalnymi bitwami i magią przesyconą bólem. Bohaterowie stali się charakterni, a wszelkie romansowe wątki nabrały rozmachu. Pojawiła się niezwykła plastyczność w opisach; jest tam np. taka scena gdy jedna z bohaterek pędzi przez pole bitwy (kto i dlaczego- nic nie zdradzę! Koniecznie doczytajcie sami ) i muszę Wam powiedzieć, że dech mi zaparło na chwilę; wyobraźnia pracowała na maksymalnych obrotach podsuwając mózgowi memu niezwykłe obrazy i nie było szans, żeby się nie wzruszyć- cudo!
Królestwo Popiołów Część pierwsza urywa się w momencie idealnym, pozostawiając nas w stanie zawieszenia, aż do chili gdy dorwiemy część drugą (która dopiero przede mną!!)… Co ciekawe, fakt trudnych początków przestał mieć jakiekolwiek znaczenie, a elementy w których byłam na „nie” zacierają się w pamięci… Liczy się tylko to, że fabuła odpaliła, poruszyła i dała nam początek zakończenia tej monumentalnej opowieści… Już niedługo, a wszystko stanie się jasne…
Cdn…