Stephen King „Koniec warty”
Ostatni tom trylogii o zabójcy z Mercedesa i cholera jasna, to świetne zakończenie tej historii. Stephen King stworzył bardzo dobry kryminał i upchał w niego ten swój dreszczyk i niepokój, który kochają wszyscy jego fani.
Koniec warty skupia się na bohaterach z pierwszego tomu, a więc wracamy do Holly, Bill’a i oczywiście Brady’ego Hartsield’a. Nie ma nowej zagadki, nie ma kolejnej kryminalnej sprawy, jest tylko zabójca z Mercedesa i jego cudem (przypadkiem) nabyte umiejętności, bo bądźmy szczerzy, to, że coś w tym sparaliżowanym ciele siedzi, wiedzieliśmy chyba wszyscy…
Ponownie pojawia się motyw samobójstwa, ale tym razem na szerszą skalę, mamy też trochę elektronicznych gadżetów, kontrolę umysłu i całą masę różnych zdarzeń i wydarzeń, które tworzą spójną całość.
Ale przecież, nie jestem tu od tego, żeby zdradzać Wam co się dzieje w książce, to już odkryjecie sami:) Tym razem trochę faktów, które sprawiły, że zapamiętam tę powieść na długo.
- Jest baardzo dobrze napisana. Świetny styl, dobre słownictwo i budowa.
- Ma genialnych bohaterów pozytywnych. Wiemy, że to dobrzy ludzie i zmagają się z tą cała masą niesamowicie normalnych rzeczy, które znamy wszyscy; starość, choroba, natręctwa, rasizm. Podoba mi się to, że King nie wsadził nas w ten cukierkowy, idealny świat, gdzie każdą zagadkę kryminalną rozwiązuje piękny model z lśniącą klatą i „enetligentną” blondyną z dużym biustem u boku. Nie, tutaj szefem jest normalny facet, z niezłą firmą detektywistyczną i wspólniczką, której, pomimo wszystkich jej dziwactw (a może właśnie dzięki nim) nie można nie kochać. Bawi mnie to jak Jerome śmieje się z rasistowskich tekstów, lubię kiedy Holly mówi „pupa” i martwię się gdy Hodges chwyta się za bok. To są po prostu normalni ludzie… i jeszcze na dodatek, są po prostu świetni w swojej robocie.
- Bohater negatywny, Brady Hartsield otrzymuje od autora broń, której boimy się, podświadomie, wszyscy… całkowitą kontrolę nad drugim człowiekiem, władzę absolutną, możliwość unicestwienia JA innej osoby. Ma sprzymierzeńców, którzy jednak, nie są zepsuci, aż tak jak on… pewno, ani doktor Babineau, ani Frankie nie są pozbawieni wad (przekupstwo, eksperymenty, szwindle), ale mają te małe cząstki dobra, które przynajmniej na chwilę się pojawiają. Brady, natomiast, jest w pełni ogarnięty chęcią zemsty i czystego zła, które może spowodować śmierć u setek ludzi…We mnie wzbudza skrajnie negatywne emocje i lęk…
- King zwraca uwagę na to jak koszmarne skutki może mieć eksperymentowanie na ludzkich emocjach i psychice… Pokazuje, że czasem, zdobywanie wiedzy, chęć całkowitego ujarzmienia natury ludzkiej może doprowadzić do przerażających skutków. Że ingerencja w człowieka, nawet ta z dobrych pobudek, może stworzyć jakiegoś potwora… Potwora, który w przyszłości będzie w stanie wchłonąć swego stwórcę.
- Genialnie zbudowane napięcie. Wręcz marzysz o tym by przewertować wszystkie strony i na tej ostatniej, ukradkiem zerknąć na zakończenie. Zwroty akcji, odpowiedzi pojawiające się nagle i budujące zupełnie nowy, choć chory świat, to jest po prostu coś niesamowitego. Zastanawiam się co to jest, to małe coś co tak bardzo przyciąga nas do jego książek? Te wszystkie nadprzyrodzone sprawy? Ta inna, popieprzona rzeczywistość? Przecież tak naprawdę on pisze o cholernie przykrych rzeczach; przeraża, morduje dzieci, wyciąga na wierzch wszystkie nasze największe lęki… a jednak nie można przestać czytać. Może to właśnie ten lęk sprawia przyjemność? A może chęć zmierzenia się z nieznanym?? Cóż, może wy wskażecie odpowiedź
- Zakończenie… jest po prostu arcydziełem. Podsumowuje te trzy tomy i zbiera je w jedną, fantastyczną całość. Koniec jest taki, że nie odczuwasz niedosytu, nie potrzebujesz więcej, po prostu wiesz, że tak miało być, że ta historia nie będzie mieć ciągu dalszego, bo stworzyła jedną, idealną całość.
Wzruszająco, dobrze i tak jak lubię. Po prostu czujesz się spełniony i w pełni usatysfakcjonowany tym co dostałeś.
Trzeba też Kingowi przyznać, że wyjaśnił wszystko bardzo elegancko. Żadnych niedopowiedzeń, żadnych zagadek. Nie musisz się więc zastanawiać co by było gdyby, albo czy to na pewno znaczy to co się wydaje. Wszystko jasno i czytelnie (choć wcale nie oczywiście i kompletnie nie zwyczajnie a tym bardziej nie spodziewanie i w kompletnie szalony sposób:)) zostało rozwiązane.
Koniec Warty jest dobry i wart przeczytania. Spodoba się zarówno fanom kryminałów jak i horrorów. Ma w sobie wszystko co potrzeba i sprawia Czytaczowi dużą przyjemność, nawet, gdy czasem trzeba na chwilę zamknąć książkę by uświadomić sobie, że to tylko fikcja i, że takiego faceta jak Zabójca z Mercedesa nie ma… jeszcze…