Anna Korzeniowska „Maroko. Kraina Gnawy”
Przyznać się Wam muszę, że uwielbiam jeździć na tripy, takie przygotowane razem z przyjacielem, wygrzebane gdzieś na internetowych stronach, z masą, nabazgranych wcześniej, różnobarwnych karteczek, na których widnieją informacje typu „co zwiedzić”, „gdzie spać”, „co zjeść”… Takie mam poczucie, że dużo więcej w tym przyjemności i możliwości odkrycia nowej kultury, czy magicznych miejsc, niż przy zorganizowanej „biurowej” wyprawie… I myślę sobie też, że Autorka książki Maroko. Kraina Gnawy wychodzi z podobnego założenia…
Anna Korzeniowska, po raz kolejny, wyruszyła na wyprawę, by potem, wrażeniami, podzielić się z Czytelnikami. Jaka destynacja tym razem? Cóż, tytuł nie pozostawia żadnych wątpliwości- jedziemy do Maroka, by zagubić się w krętych uliczkach pachnących przyprawami, świeżym chlebem i całą masą egzotyki. Odwiedzimy takie miejsca jak Casablanca, Marrakesz, Fez, ale też będziemy brodzić w piasku pustyni, całować wielbłądy, odkrywać miasta o których wcześniej nie dane było nam słyszeć, targować się o fajny ciuch (zdobywając przede wszystkim wiedzę JAK się targować!!), czy jeść…. Autorka co rusz wspomina o miętowej, marokańskiej herbacie, przeróżnych wariacjach na temat tadżinu, pieczywa i jeszcze o słodkościach i, ach!!! No aż ślinka ciekła na samą myśl o tych pysznych pysznościach (na głodnego- nie czytać !)…
Jeżeli chodzi o formę książki, to język jest bardzo czytelny. Może czasem zdarzają się jakieś tam stylistyczne potknięcia, ale nie ma to żadnego znaczenia, bo czyta się ją bardzo szybko i ma się takie nieodparte wrażenie, że jest ona niczym rozmowa z przyjaciółką, czy kumplem, którzy przy kawie dzielą się z nami swoimi przeżyciami; gestykulując, śmiejąc się, czy denerwując- można spokojnie wyczuć jak jakieś wydarzenie wpłynęło na nastrój Autorki i jaki pozostawiło ślad w jej pamięci.
Oprócz tej warstwy czysto biograficznej w Maroko. Kraina Gnawy widać świetne przygotowanie merytoryczne jej twórczyni; otrzymujemy, więc, zarys historyczny odwiedzanych miejsc, specyfikę poszczególnych lokacji, wyłapujemy ciekawostki o zwyczajach, tradycji, a wszystko to opatulone jest tą cudną informacją o tym, że świat stoi przed nami otworem i, że można, nie wydając całego swojego majątku, wyruszyć ku przygodzie, która to życie, może ubarwić na długo, albo nawet… Całkiem je zmienić.
Siłą tej książki jest właśnie to, że po jej przeczytaniu, będziemy wiedzieć gdzie iść, gdzie lepiej nie włazić, co Autorkę rozczarowało, a do czego będzie tęsknić; taka opowieść z pierwszej ręki, co warto, a co nie i to podana w fajny, luźny sposób.
Jeśli planujecie wyprawę do Maroka, sięgnijcie po tę książkę, by przygotować się na ludzi i egzotyczna krainę, którą przyjdzie Wam zwiedzić. Jeśli już w Maroku byliście, to zobaczcie jak inni postrzegają to miejsce…
Albo, może, marzy Wam się taki wyjazd, ale utknęliście w betonowej dżungli? Cóż, wtedy właśnie taka opowieść, podaruje Wam feerię barw, cudownych ludzi, magię przygody i to coś, co sprawia, że choć na chwilę, można znaleźć się tam gdzie sobie wymarzymy… A mnie się teraz marzy… Cóż… Maroko…
CzaCzytać! CzaPodróżować!