Jarosław Rybski „Gromił”
Mam słabość do retro historii, takich jak np. cykl Zapiski Libermanna Franka Tallisa, czy Boska Trucizna Cziża; dlaczego? Bo mają świetnie skrojonych bohaterów i oddają atmosferę czasów dawno minionych… Jarosław Rybski poszedł jednak o wiele dalej, bo nie dość, że dał mi wszystko to co w takich opowieściach lubię, to jeszcze na dodatek, napisał to tak mądrze i z taką masą przeróżnych niuansów, że nie mogłam się od książki oderwać choćby na chwilę…
Wszystko zaczyna się od wstępu i 1946 roku, gdzie, jak to ma w zwyczaju, niejaki Janek Warkot ładuje się w sytuację nie tylko niebezpieczną, ale także moralnie trudną… Kilka lat później, jego przyjaciel z Bractwa Wrocławskiego, kapitan Stefan Gromił, dostaje do łap swych zadanie, które wykonać ma pod czujnym okiem przedstawicieli władzy ludowej, a które to dotyczyć ma działań obcego wywiadu… Żeby było jeszcze lepiej, szybko okazuje się, że wydarzenia z czterdziestego szóstego mają tu całkiem istotne znaczenie… Czyli jak nic; panowie wpakowali się w niezły bajzel…
Od razu i z czystym sercem spieszę by poinformować Was, że fabuła jest bardzo dynamiczna, bohaterowie charakterystyczni, intryga zapętla się nieustannie, a zwroty akcji co rusz zaskakują. Tajemnice czają się za każdym rogiem, a ten genialny miszmasz gatunkowy, który towarzyszył nam już w Warkocie, tutaj wybucha z pełną mocą, dzięki czemu każdy Czytelnik znajdzie coś dla siebie.
Co jest fajne, Autor, w tej części, wprowadził troszkę więcej relacji międzyludzkich- zarówno kumpelskich jak i pracowniczych czy rodzinnych; widzimy więc i życie młodych małżonków (choć ci z dłuższym stażem też się pojawiają i są w tym przecudnie uroczy), nauczycielkę ze swymi wychowankami, byłych i obecnych współpracowników, czy najbliższych, których drogi się rozeszły, ale wciąż, gdzieś tam się przeplatają…
Humor jest genialny; nie dość, że zachowany w klimacie epoki to jeszcze na dodatek, pojawia się dokładnie tam, gdzie najmniej się go spodziewasz, więc śmiechu wybuchy gwarantowane, co znowu wiązać się może ze zniesmaczonymi minami pasażerów środków komunikacji miejskiej… w tym Waszej dawnej nauczycielki… ale, co ja Wam tu będę…
Musicie jednak wiedzieć, że to co ujęło mnie w Gromile najmocniej to sposób w jaki Autor, bez jakichkolwiek upiększeń, pokazał nie tylko jacy ludzie potrafią być dla siebie dobrzy, ale także jak wiele jesteśmy w stanie wyrządzić sobie krzywd, bo mamy takie a nie inne pochodzenie, czy ustrój… Sam Wrocław, który, po lekturze tej opowieści chce się zwiedzić i zobaczyć te wszystkie miejsca w których Bractwo odkrywało kolejne tajemnice (lokacje opisane niezwykle szczegółowo i bywa, że pięknie…), jest miejscem gdzie historia dwóch narodów mieszała się i niestety, miała swoje słabe momenty… Ciężko czytało się o wysiedleniach, zmianie nazwisk, problemach ze znalezieniem pracy, czy w ogóle podejściu jednych do drugich… Jarosław Rybski wplótł tę powojenną, ludowo- ustrojową rzeczywistość w Gromiła i obnażył wszystkie jej przywary. To nie jest taka książka w której komunę wspomina się jedynie z uroczym (i modnym ostatnim czasy) rozrzewnieniem; tu zobaczysz też te jej strony do których nikt nie tęskni…
Łącząc te poszczególne elementy; czyli wciągającą historię, klimatyczne tło, wierne odwzorowanie epoki i to niezwykłe miasto jakim jest Wrocław, otrzymujecie powieść, która nie dość, że jest świetną przygodą, to jeszcze zmusza do myślenia i pokazuje świat takim jakim jest, a nie jedynie takim, jakim byśmy chcieli by był…
No dobrze, uderzyłam w mocne tony :), ale oprócz tych wszystkich poważnych spraw, jest tu także miejsce na Słupeckiego i jego przecudowne pojawianie się w miejscach wszelakich (z odpowiednim wejściem… i to za każdym razem), zalążki romansu, nieśmiertelną muzykę Elvisa, rozmowy Marlenki z Kapustą (obok których bez uśmiechu się nie przejdzie), pociąg, tajemne skrytki, porwania, brutalne przesłuchania, górskie schronisko, wywiady na żywo, pojedynki (w których i broń i pięści idą w ruch) całą prawdę o recenzentach (bardzo w punkt… niestety ) i wiele, wiele innych cząstek, które sprawiają, że Gromił to doskonała rozrywka!!
Zakończenie pozwala na wierzyć, że trzecia część powstanie… No to czekamy… Niecierpliwie… Bardzo… BArdzo… BARDZO!!
CzaCzytać, bo nigdy nie wiadomo, który klucz jest tym właściwym…