Jay Kristoff „Głosząca Kres”
Skończyłam czytać, zrobiłam sobie, jakże teraz modną, zieloną herbatę, puściłam najbardziej hardcorową składankę jaką miałam na komputerze i stwierdziłam, że to czas na napisanie recenzji Głoszącej Kres. Skąd ta celebracja? Cóż, ten finał historii, po prostu na nią zasługuje.
Wojny Lotosowe są świetnie napisane, ale ostatni tom jest obłędnym zakończeniem trylogii. Jay Kristoff stworzył niesamowity świat, wtłoczył w niego okrucieństwo, wojnę i krew, ale okrasił to poświęceniem i miłością. Nie ma tu banału, nie ma sprawiedliwości; giną postacie, które kochamy, przeżywają Ci, którzy powinni zapłacić za swoje zbrodnie… Im bliżej końca, tym mocniej odczuwamy tragizm wojny.
Yukiko dosiada Buruu i wyrusza na ostateczne starcie ze swymi wrogami. Problem polega, jednak, na tym, że teraz armii jest już wiele; odłamy buntowników Gildii, Kage, Imperium, gaijini no dzieje się i nie mamy do końca pewności czyją stronę należy trzymać.
Towarzysz Yukiko, Bratobójca przybliża nam, w tym tomie, swoje losy; dowiadujemy się czemu opuścił swój lud, dlaczego został ochrzczony takim przydomkiem i… powiem Wam, że to niesamowita opowieść, zmieniająca trochę nasze spojrzenie na postać, którą tak bardzo polubiliśmy w poprzednich częściach. Tygrysy Gromu to niezwykłe stworzenia a ich świat i prawa nim rządzące to fantastyka w czystej postaci.
Jeśli chodzi o relacje, to tu już jest tego całe multum. Właściwie to jeden z najmocniejszych plusów Głoszącej Kres i, chyba nawet, całej serii. Oczywiście, świat przedstawiony jest niesamowity; wciąga swoją kulturą i problemami. Fabuła mknie do przodu i zaskakuje zwrotami akcji, ale to właśnie ludzie (plus istoty ludźmi niebędące, ale posiadające wszystkie cechy, które można nazwać ludzkimi) tworzą serce tych opowieści. Autor jest bezwzględny i nie szczędzi nam zdrady, fanatyzmu, czy okrucieństwa, ale nie naciąga tych treści, wręcz przeciwnie, opisuje to w taki sposób, który wydaje się być niezwykle prawdopodobny; kochasz kogoś? Ok. Ale musisz mierzyć się z tym, że on/ ona może w każdym momencie odejść. Uważasz kogoś za potwora? Ok, ale musisz mierzyć się z tym, że jego/ jej postępowanie wynika z zupełnie innych przekonań, niż podejrzewasz i może prowadzić do finału, w którym to właśnie on/ ona okażę się być największym z bohaterów.
Niczego nie można być tu pewnym, jak to w życiu i właśnie dlatego czytanie porusza i nie pozwala się od Wojen Lotosowych oderwać.
Samo zakończenie to majstersztyk. Aż mi się płakać w pewnym momencie chciało. Najpierw mi było smutno, potem się cieszyłam a pomiędzy tym wszystkim byłam zszokowana i zaskoczona No to chyba nic więcej nie potrzeba 😀
Mnóstwo tu barw, kolorów i kultur. Dzieci poznają swoich rodziców, swoją przeszłość. Ludzie rozchodzą się i schodzą a gdy już wydaje się, że wojna zmierza ku końcowi, pojawia się nowy- stary wróg. Jest trochę o przeznaczeniu i wyborze własnego losu i każdy element do siebie pasuje i składa się na wręcz idealną całość.
Elementy militarne spektakularne i krwawe! Bardzo obrazowe i dynamiczne przedstawienie walk i pojedynków. Jak najbardziej na plus.
Polecam małym i dużym, bo Głosząca Kres to mądra opowieść w świetnym stylu.
A gdy na niebie rozbłysną błyskawice, uderzą gromy i usłysz trzepot skrzydeł, to po tej lekturze, jak nic, pojawi się pytanie, czy to, właśnie ja, mogę stać się kolejnym Tancerzem Burzy…