Max Porter „Lanny”
Miałam taką wizję, że ta książka to będzie fantastyka z tych trudnych i do przemyśleń, czyli, że trzeba się będzie zagłębić, żeby złapać co i jak i poszukać tego własnego, drugiego dna, które gdzieś tam będzie ukryte. No i Lanny troszkę taki jest, ale przede wszystkim, jest historią o nas samych, o naszych najbliższych i o życiu, takim jakim jest ono naprawdę…
Na pierwszym planie mamy małego chłopca, jego rodziców i mężczyznę, który pomaga mu w odkryciu talentów i sztuki. A wszyscy oni usytuowani są w małym, sennym miasteczku, w którym nie dzieje się wiele. Tu ktoś coś stworzy, tam ktoś coś zje, pobiegnie, pobawi się w szkole, zniknie na chwile z pola widzenia, porozmawia z sąsiadką, żuci fałszywe oskarżenie, spojrzy przed siebie, skosi trawę, wyskoczy na wycieczkę, pójdzie do pracy, czy będzie jednym z tych ojców, których nigdy nie ma…
Normalka powiecie? No właśnie nie, bo po krótkiej chwili; stronie, albo dwóch, nagle znajdujecie się w zupełnie innym świecie; w świecie Praszczura Łuskiewnika, a tam? Tam nawet szyk zdań jest inny. Słowa mieszają się, plączą, zmieniają kolejność, czy zakrywają- graficzny koszmar, takie podrażnienie, które obrazuje podsłuchiwane, czy zasłyszane myśli- przeszkadza to w odbiorze, ale równocześnie ujawnia te wszystkie zakłócenia, niedopowiedzenia, które do nas nie docierają, a docierać powinny. Tu szum, tam niezrozumienie, ktoś wkręci się w rozmowę, lub wykręci… Wiele osób i totalnie różne spojrzenia na jedno i to samo wydarzenie! Porter wzmocnił ten przekaz obdarzając nas kilkoma narratorami i muszę przyznać, że czyta się to niesamowicie (zwłaszcza wymiana zdań pomiędzy matką a sąsiadką- małe arcydzieło!)
Coś w tej książce jest takiego trudnego i zmuszającego do myślenia. Coś paskudnego, z czym nie chcemy się zmierzyć i przepełnionego domysłami, których, wcale a wcale nie chcemy snuć, a jednak wysuwają się one na pierwszy plan…
Pozaznaczałam co ważniejsze momenty by je Wam przybliżyć, ale tak serio serio, to wcale nie chce tego robić. Musicie spróbować odnaleźć ten najważniejszy dla Was moment w pojedynkę, odczytać go po swojemu i czerpać z niego pełnymi garściami.
Co dostaniecie od Lanny’ego? Cóż, rzeczywistość ale nie tę szarą czy nudną, lecz tę oprawioną w dodatkowe smaczki- w ludzi, w różne różności, zieleń, zmianę, pieśni- i jeszcze tę niezwykłą baśń tak bardzo „życiowo- normalną”, lecz równocześnie pełną ukrytych znaczeń i magii, które to pozwolą Wam na lepsze zrozumienie jeśli nie innych, to samych siebie…
CzaCzytać. CzaByć.