Michał Gołkowski „SybirPunk”
Jak przychodzi zarazy czas, to najpierw człowiek głupieje, bo jego pojęcie o tym, że włada światem, trafia szlag. Następnie nadchodzi akceptacja pomieszana z odrobiną rezygnacji i nic innego, owemu człowiekowi, nie pozostaje jak tylko się dostosować i znaleźć alternatywny sposób na opuszczenie mieszkania, wcale go nie opuszczając! Czyli, skoro wyjście przy pomocy nóg odpada, to trzeba rozruszać wyobraźnie i ku przygodzie pęd, co znów, jak nic, prowadzić nas winno do bohaterów dla których „pościgi, strzelaniny, wojny gangów są chlebem powszednim”, jak to w zwyczaju miał mawiać Bolec i akurat tak się przyjemnie składa, że Michał Gołkowski takiego bohatera dla Was przygotował i opakował w niesamowity klimat Blade Runnera.
SybirPunk to opowieść mocno w klimacie kryminalnej zagwozdki. Detektywistyczne zlecenie w postaci poszukiwania kasy (tudzież dłużnika) dostajemy, szperamy, gmeramy, jeździmy, łączymy wątki, a wszystko to w wykonaniu Chudego, faceta, który uciekł, ale nie jest tchórzem… Znaczy się, że co zapytacie? A no właśnie, tak samo jak nieoczywisty jest główny bohater tak i cała opowieść, aż tak łatwa do zakwalifikowania nie jest… Noir, sensacja, SF… Dla każdego coś miłego
No, ale dobrze, to co z tym Chudym? Hmmm, niby sympatyczny facet ze starym, urokliwie paskudziastym psem, ale potrafi też zrobić rzeczy (wyjątkowo) paskudne i dlatego go… lubię. Nie jest czarno biały. Zresztą u tego Autora tych czarno białych próżno szukać; szarości w postaciach ci u niego dostatek, a w NeoSybirsku jest miejsce dla każdego- elit, biednych, bogatych, mądrych, zmodyfikowanych, osiedlowych co siedzą razem z ekipą dniami całymi pod blokiem, ćpunów, zmodyfikowanych tak bardzo, że niby są nieludzcy, a jednak ludzcy są bardzo, lekarzy, polityków, pięknych kobiet i nawet szamanka sprzed wieków się trafi… Można, więc, w tych przeróżnych osobowościach przebierać i szukać tych, co to czytać nam się będą najlepiej.
Mykoła to mój ulubieniec nad ulubieńcami i zasłużył na swój własny akapit
Dialogi oddające klimat postaci; czasem bluzgi tak leciały, że, aż strony się paliły A urocze dziewczątko, lubiące komuś od czasu do czasu przywalić, jak się tylko zaczynało czymś (kimś) zachwycać, to się nie można było nie uśmiechnąć.
Akcja jest niezwykle dynamiczna; bo i śledztwo kluczy, zmienia tory i zaskakuje kolejnymi odkryciami, czy dziwnymi zajęciami Saszy.
Jeśli chodzi o sam świat przedstawiony; no, tutaj jest grubo. Wizja Dubaju skradła moje serce- nie swoim pięknem, oj to na pewno nie, tylko tym co Autor z tym miastem zrobił, jak je zmienił; coś niesamowitego. NeoSybirsk, jest taki jak być powinien, tonący w oparach syfnego powietrza i syntetycznego żarcia.
Ludzie z wszczepami, technologią ingerującą w ciało, to klimaty o których już dane było nam czytać i choć tu nabiera to pewnego smaczku (Federacja Rosyjska, no nie może smaczku nie mieć!), to nie ma tego efektu zaskoczenia, który u Michała Gołkowskiego towarzyszył mi przy Stalowych Szczurach, czy Komorniku. Tam fabuła to był szok goniący szok, tu jest to bardziej stonowane, ale! Nie oznacza to w żadnym wypadku, że jest złe. To świetnie skonstruowana historia, która, podejrzewam, będzie miała kontynuację, a to znów, prowadzi do totalnie pojechanych części drugich, co to Autor ma w zwyczaju prezentować, więc będę wyczekiwać vol. 2 z wielką, ale to wielką, niecierpliwością.
SybirPunk to przygoda z zadziorem; wciągnie Was na dłuższą chwilę i zapewni oderwanie od pandemicznej rzeczywistości, na rzecz tej bardziej… cybernetycznej.
CzaCzytać!