Neil Gaiman „Ocean na końcu drogi”
Czasem dopada mnie melancholia. Wdziera się głęboko i za nic w świecie nie chce opuścić. Właśnie w takim stanie znalazł mnie „ocean na końcu drogi” i… dobił jeszcze bardziej.
To baśń, z gatunku fantasy, z elementami opowiastki z dreszczykiem. Poznajemy w niej dzieciaka, który z całym impetem wpada do świata trzech kobiet. Świata magicznego, pełnego zarówno piękna jak i horroru.
Czytałam, czytałam i czytałam. A z każdą stroną było mi coraz bardziej przykro. Nieskończony smutek towarzyszy nam w tej książce od samego początku, aż do ostatniej strony. Ale to piękny smutek i piękna historia. Idealna na jesienny wieczór.