Mitchell Hogan „Tygiel Dusz”

Mitchell Hogan Tygiel Dusz Czaczytac Mitchell Hogan „Tygiel Dusz”
Mitchell Hogan „Tygiel Dusz” 4.50/5 (90.00%) Głosów: 2 s

Młody człowiek z historią wręcz idealną do stworzenia bohatera, czyli rodzice zginęli w tragicznych i niejasnych okolicznościach, on wychowany przez mnichów nie miał za wiele, ale się uczył, bo chciał stać się kimś. Nagle bum, wydostaje się z niego coś o czego istnieniu nie miał pojęcia i… Całe jego dotychczasowe życie trafia szlag. Nosz jeśli dodacie do tego magicznego talizmany, magię silniejszą niż powinna istnieć, atrakcyjne, acz tajemnicze kobiety, chęć poznania swoich korzeni, najeźdźcę co to włada taką potęgą, że jest wręcz niewyobrażalna, to w konsekwencji otrzymacie powieść fantasy z podwalinami dającymi nadzieję na coś epickiego…

Tygiel Dusz ma wszystko, ale troszkę kuleje początkowo dialogami. Lekko to takie drewniane, ale im idziemy dalej tym się robi lżej i przyjemniej. Co ciekawe problem jest tylko dialogowy, bo inne elementy są jak najbardziej na miejscu.

Fabuła wciąga i przyjemnie się przez nią przełazi. Wątki logicznie się uzupełniają i przeplatają. Bohaterowie z tych co to się do nich przywiązujemy i trzymamy kciuki, a za niektórymi to chce nam się morze łez wylać… Autor, bywa, że nie ma litości, ani dla swoich postaci, ani tym bardziej dla wrażliwego czytelniczego serca :) , ale żeby nie było, robi to powieści, jak najbardziej, dobrze. Caldan jest grzeczny, bo tak był wychowany i nie zmienia się to pomimo, że wchodzi w rzeczywistość mało sympatyczną. Ta konsekwencja w prowadzeniu go jest mocno na plus; dzięki niej jest charakterystyczny, lekko drażniący w ten do zniesienia sposób i pozostający w pamięci.

Choć na początku wydawać by się mogło, że historia iść będzie jednotorowo, to tak naprawdę podzielona jest na trzy główne postacie których losy są z pozoru zupełnie niemożliwe do połączenia. Napisałam z pozoru, bo tym „połączeniem” to niby tak pachnie, ale jednak pewności nie mamy i… To jest dobre, bo mocno zagadkowe.

Elementy fantasy fajne bo świeżutkie; rzemyślenie bardzo na tak. Ograniczenia, które zakorzenione są w świadomości jednych krain i zupełny ich brak w innych, zrodzić mogą w niektórych jednostkach moce, których istnienia w pierwszym tomie jeszcze nie mamy prawa sobie wyobrazić. A! Dominion nieustająco kojarzył mi się z dungeons and dragons… Co skojarzeniem było z tych przyjemnych 😛

Jeśli chodzi o społeczeństwo, jego rozwarstwienie itp., dopiero się go uczymy i mam nadzieję, że będzie tego więcej, aczkolwiek trzeba przyznać, że brak głębszego wejścia w temat w Tyglu Dusz wydaje się być efektem zamierzonym, bo poznajemy ten nowy świat wraz z głównym bohaterem i w jego tempie, dzięki czemu lepiej rozumiemy zarówno jego jak i podejmowane przez niego decyzje.

Książka nie była przekombinowana, choć miała w sobie kilka elementów nad którymi trzeba było się pochylić, ale bardziej w ten sposób- stop, zatrzymaj się i zapamiętaj, bo to może być kiedyś ważne- niż, by trzeba było główkować i zastanawiać się co Autor miał na myśli.

Zakończenie pozostawia nas w zawieszeniu, chce się więcej, więc z czystym sumieniem polecam.

CzaCzytać, bo czasem odkrywanie przeszłości kształtuje naszą przyszłość…