Brandon Saderson „Wśród Gwiazd”

Brandon Saderson Wśród Gwiazd Czaczytać Brandon Saderson "Wśród Gwiazd"
Brandon Saderson „Wśród Gwiazd” 5.00/5 (100.00%) Głosów: 1

Ostatnio czytam tylko nocami; niby pandemia króluje i musimy siedzieć w domach, ale ja mam o wiele więcej do zrobienia; w ciągu dnia króluje u mnie Młody Człowiek i jedynie w krótkich przerwach, gdy zmorzy go sen, walczę z pracą, by potem, wieczorową i nocną porą nadrabiać to, czego nie zrobiłam w dzień i dopiero, kiedy cały świat już śpi, następuje ta krótka chwila, gdy mogę zabrać się za książkę. To moje „zabieranie się” skupiło się ostatnimi czasy na obyczajach, literaturze pięknej i kryminałach i choć sprawiły mi te gatunki radości troszkę, to jednak brakowało mi mojej fantastyki i tęskniłam… Nieustająco tęskniłam za podróżą do świata mi nieznanego; magii, lub kosmosu, albo smoków gromady. Nic, więc dziwnego, że gdy tylko druga część serii Skyward, pióra Brandona Sandersona, do mnie przybyła, to nic nie było w stanie mnie od niej oderwać… Nawet awaria tabletu (czytaj: jego zgon po bliskim spotkaniu ze współmieszkańcem… Zbyt bliskim spotkaniu 😉 ).

Wciągnęło mnie Wśród Gwiazd od razu i to straszliwie, bo styl był przyjemny, pisanie dobre, a sama przygoda uzależniająca. Żeby tej radości było jeszcze więcej, to klimat Starsight totalnie różni się od Do Gwiazd, czyli części pierwszej cyklu; zmienia się tu cała dynamika.  Oczywiście, w dalszym ciągu śledzimy losy Spensy, wyobrażamy sobie straszliwego Ślimaka i pokładamy się ze śmiechu nad niektórymi wypowiedziami M- Bota, ale to już nie jest jedynie historia córki chcącej ocalić dobre imię ojca. Nie, teraz to historia bohaterki, która może zmienić losy świata. Wciąż zbyt szybko pędzącej do przodu, troszkę lekkomyślnej i cudownie dogryźliwej, ale jednak bohaterki, która wyrusza w niesamowicie niebezpieczną podróż…

Sporo tu smaczków, bo jest tajemnica cytoniki, są manewry, statki kosmiczne, strzały, hipernapęd, no i do tego gatunki stworzeń przeróżnych, które to podejście do konfliktu i Zwierzchnictwa mają różne zupełnie. Swoją drogą, to świetne móc spojrzeć na jedną „wojnę” z różnych stron i próbować zrozumieć kto jest tu kim i co chce osiągnąć, albo przynajmniej, jak patrzy na świat (lub światy).

Potężny tajemniczy wróg jest, Krelle są, no i wielkie, poważne czyny do wykonania, czyli ratowanie planety, tajna technologia, kontakty z wrogim gatunkiem, czy kwestia agresji- pełen pakiet.

Świat przedstawiony to perełka, bo i sam świat to już światów kilka; a więc odrębne kultury, rodzaje kończyn różne, języki- dzieje się w tym temacie i to dzieje się interesująco.

Fabularnie bardzo dynamicznie, bo akcja jest w punkt, a jej zwroty, przeplatane mozolnym odkrywaniem prawdy o ludziach i nieludziach, świetnie się równoważą.

Styl Sandersona, to jeden z tych, które chce się czytać. Jest płynnie, interesująco, a postacie przyciągają osobowościami. Chcesz czy nie, myślisz o nich, zastanawiając się czy wszystko będzie w porządku.

A no i dialogi są fantastyczne, jest trochę technicznego żargonu, ale wszystko tak zgrabnie podane, że nie ma z nim najmniejszego problemu, więc próbować może każdy.

Po skończonej lekturze, poczułam się czytelniczo rozbudzona… I chce mi się teraz więcej. A kolejnej odsłony cyklu, to już chce mi się straszliwie :)

Szpiegowski kryminał w świecie SF? Bierzcie i rozkoszujcie się, bo Wśród Gwiazd skradnie niejedno ZaCzytane serce.

CzaCzytać! CzaRatowaćŚwiat! CzaLeciećwGwiazdy!