Ilona Andrews „Pożoga”

Ilona Andrews Pożoga Czaczytać Ilona Andrews "Pożoga"
Ilona Andrews „Pożoga” 5.00/5 (100.00%) Głosów: 1

… i Biały Żar w skrócie…

Pierwszy tom trylogii o Nevadzie był spoko, ale nie powalił, w drugim Ilona Andrews odpalili na całego dając mi świetnie skrojoną, trzymającą w napięciu opowieść spod znaku urban fantasy. Wiem, że miała być osobna recenzja, ale się tak ładnie dwa ostatnie tomy uzupełniają, że da radę jedną; recenzją, nie tomami oczywiście :)

Na początku padam na kolana i oznajmiam z odpowiedzialnością pełną, świadoma czynów swych i obowiązków, że cokolwiek było w Płoń dla Mnie nie tak, to Biały Żar i Pożoga to uzupełniły, nadrobiły, naprawiły i zmusiły do ponownego rozkochania w gatunku 😀 No, może nie zmusiły, raczej ostro nakazały nie pozostawiając miejsca na jakiekolwiek inne możliwości… 😉

Fabularnie co się działo? Cóż, się nasza bohaterka jak wiecie ze swym talentem nie obnosi, ale potrzeba by pomóc przeważyła nad zdrowym rozsądkiem i natychmiastowo pojawiły się kłopoty. Jak to mówią piekło, dobre chęci i te sprawy… Dodatkowo szybko nawinęło się zlecenie, po chwili nieobecności przytuptał za nim Rogan, a potem to już z górki, czyli; dynamicznie, totalnie magicznie i aż kipiało od emocji pomiędzy dwójką ludzi którzy mają więcej wspólnego niż mogłoby się wydawać.

Idąc za ciosem po niesamowitym finale Żaru przejdźmy do tematu tytułowego czyli Pożogi, która to objawia się płynnie rozwijając w dalszym ciągu główny wątek, tj. spisek co to sączy się i rozlewa swoje macki na czarodziejski świat. Wątek owy jednak  przykryty jest wątkiem „główniejszym” co to w tym tomie to już jest mega gorący, bo do Nevady zgłasza się była Rogana (sic!!) i zleca poszukiwania małżonka swego. Dodatkowo wychodzą przeróżne kwestie Rodowe, pojawiają się kolejne umiejętności w rodzinie i przychodzi czas na naprawdę trudne decyzje i wybory.

I co? I cacko, bo jak ci Andrews piszą!! Strasznie mnie to wciągnęło, a im było bliżej końca tym wciągało mocniej. Wszystkie te zażyłości klanowe, genetyka, kwestie związkowe, walki, wielka bitwa (monumentalna jak na taką historię!) no sam świat; cudeńko! Napięcie się utrzymuje i nie opada, bo zakończenie nie kończy tej opowieści! Liczę na to, że kolejne losy rodzeństwa poznam już niebawem, a w między czasie będę sobie mogła ten cykl wspominać, bo wart jest rozpamiętywania.

Magia jest genialna. Genialna i świetnie rozpisana. Jak Rogan coś zgniata, bo mu zazdrość się gdzieś wkradnie i zarzuca złomem po różnych katach, to się człowiek aż od tego czytania kurczy. Nevadę znowu widzę jako świetną, luźną babkę, która głosem jak z Diuny potrafi rozgnieść jak orzeszka każdego kto stanie jej na drodze. Bo i te czary takie właśnie są; słowem i energią malowane.

Romans??? Taki jak być powinien; płomienny, gorący z taką dawką romantyzmu, że się człowiek nie chce wyrzygać, tylko uśmiechać do kolejnych stron, bądź lekko (bo pruderyjni to my nie jesteśmy) się rumieni w pełnym ludzi tramwaju czytając o fajnym sexie. Tak, tym razem się nie czepiam do niczego, nawet te sutki mi już nie straszne; wszystko mi pasowało.

Podsumowując; styl jest lekki i niezwykle przyjemny do przyswojenia, przygody wciągają, a postacie przywiązują do siebie. Polecam bardzo! Bardzo, bardzo!!!

CzaCzytać, bo rodzina jest najważniejsza…