J.R.R. Tolkien „Hobbit, czyli tam i z powrotem”
„Hobbit” to klasyka fantastyki. Co ciekawe, słyszałem kiedyś (od cioci!!), że dziełem życia Tolkiena miał być Silmarillion, męczył się z nim jak potępieniec, dopracowywał i tak przy okazji, napisał Hobbita i Władcę Pierścieni. I co? Silmarillion to nisza, dla niektórych ciężkostrawna, a Hobbita właśnie recenzuje jako klasyk. Ot ciekawostka
Ale to nie tylko klasyk, to jedna z najlepszych powieści z tego gatunku, historia jest świetna a postacie zarysowane perfekcyjnie. To istne arcydzieło i majstersztyk. Nie da się tego inaczej nazwać.
Powieść zaczyna się w domu tytułowego hobbita, Bilba Bagginsa. Pewnego dnia odwiedza go czarodziej Gandalf, oferując mu udział w wielkiej przygodzie, której celem ma być zgładzenie smoka, Smauga… Problem w tym, że Bilbo nie chce się zgodzić na taką propozycję, zresztą, wcale mu się nie dziwię W końcu jednak, po kilku perypetiach, ciekawej wieczerzy i opustoszeniu spiżarni, wyrusza ku przygodzie wraz z 13 krasnoludami i tajemniczym czarodziejem. Bilbo jest na początku poniewierany, ale z biegiem wydarzeń krasnoludy zaczynają się do niego coraz bardziej przekonywać…
Co tu dużo pisać- książka jest świetna. Wciągająca fabuła i wartka akcja robią swoje. Postacie? Każda z nich ma odmienny charakter i żadna nie jest wstawiona „ na siłę”. Wszyscy są na właściwym miejscu i spełniają swoje zadania po prostu perfekcyjnie.
Świat przedstawiony to istna bajka (co, już np. w Powrocie Króla, od czasu do czasu, dobija, gdy przez kilka stron czytamy o odcieniach spadającego liścia… choć z drugiej strony, gdyby liść nie spadał, może nie kochalibyśmy tego sześcioksiągu tak mocno :)). Kraina jest pełna elfów, ludzi, krasnoludów czy trolli, no naprawdę warto się w nią zagłębić.
Książkę buduje, także świetny styl autora. Wszystko jest napisane lekko, jakby „słuchało” się opowieści jakiegoś bajarza. Widać ten niesamowity wysiłek, wszystko zostało dopracowane w najmniejszym szczególe. Nie było, żadnego przekombinowania.
Ciekawie zostały przedstawione walki. Mianowicie, w większości krasnoludy nie są w stanie nic zrobić. Są łapane, więzione i cały czas ratowane przez Gandalfa, co tylko podkreśla tajemniczość tej postaci.
Nie ma tu bufonady, czy niepotrzebnego komplikowania, każdy będzie mógł przeczytać, tę historię, bez najmniejszego problemu.
Ponieważ, pewnie, większość Czytaczy oglądała film i się zawiodła (choć o gustach się nie rozprawia :P), to uprzedzam: książka taka nie jest!!! Film był zbyt przekombinowany, rozwleczony na trzy długie części i choć niezwykle widowiskowy, pełen pięknych kadrów, genialnych kostiumów i scenografii, to jednak klimatu tek cienkiej książeczki nie oddał (nie mogłem się powstrzymać:)).
W „Hobbicie” nie ma niestety dobrze zarysowanego głównego przeciwnika. Drużyna idzie, idzie, idzie, walczy z pająkami czy innymi przeciwnikami, dochodzi do smoka i… zabija smoka. I nie ma w tym jakiegoś dramatyzmu, zabijają go ot tak. Tak naprawdę, to ten jeden mały minus. Akcja rośnie, rośnie, rośnie… dobija do momentu kulminacyjnego, a Ty odwracasz stronę i z niedowierzaniem pytasz czy to już.
Powieść niestety nie jest zbyt gruba i to jest minus nr dwa.
Nr trzy już nie ma
Podsumowując; Hobbit to lektura obowiązkowa i to dla każdego! Bez względu na to czy wkurza Cię fantastyka, czy czytasz tylko kryminały, albo romanse; Hobbita, po prostu trzeba przeczytać. Najlepiej, pierwszy raz jako dzieciak, żeby wyobraźnia pracowała na pełnych obrotach (koniecznie przed zobaczeniem filmów!)!!
A potem już jak trochę się postarzejesz, Drogi Czytelniku, nabierzesz ogłady, zmęczysz dorosłością i tą nudną, szarą codziennością, gdy zapomnisz co to dobra przygoda, to wtedy sięgnij po Hobbita po raz drugi… a świat znów, na chwilkę, stanie się bajką!
Koniecznie CzaCzytać!!!