Jakub Ćwiek „Grimm City 2. Bestie”

Jakub Ćwiek Grimm City 2. Bestie Czaczytać Jakub Ćwiek „Grimm City 2. Bestie”
Jakub Ćwiek „Grimm City 2. Bestie” 4.75/5 (95.00%) Głosów: 4 s

Pisząc tę recenzję, powinnam mieć na sobie powyciągany sweter, grube, oldschoolowe okulary, potężną szklankę Whiskey w zasięgu dłoni i jeszcze ćmić z namaszczeniem papierosa, albo lepiej jakąś cuchnącą cygaretkę. Ach no i ołówek w zmierzwionych włosach! Dlaczego? Bo recenzowanie Grimm City, w żadnym, ale to podkreślam, w żadnym wypadku nie powinno być zwyczajne…

Bo to cholera, nie jest zwyczajna książka!

Nie zamierzam się tu skupiać na opisywaniu wam czym jest noir, czy kwalifikować tej powieści do fantastyki lub kryminału, bo nie ma to jakiegokolwiek sensu, albo raczej, nie jest do niczego potrzebne.

Zresztą, zaczyna mi się wydawać, że gdyby Ćwiek przez 200 stron powtarzał w kółko 5 zdań, to ja i tak piałabym z zachwytu. Bo ma ten facet w tym swoim pisaniu coś tak fajnego i mądrego zarazem, że zmusza do czytania i przyjmowania wszystkiego bez choćby minimalnego sprzeciwu.

Ale, żeby nie było. Fabuła; cóż, wracamy do miasta znanego nam z pierwszej części, spotykamy kilku dawnych bohaterów, ale główny wątek opiera się już na innych postaciach. Emeth Braddock, były bokser, Bestia, facet którego boi się cała dzielnica postanawia, za lekką namową, odnaleźć młode dziewczę. Dziewczę, które najprawdopodobniej jest kolejną ofiarą Drwala. Przy okazji, trwa też proces pewnego pana Zwierciadełko, więc poznajemy jak to z tym sądownictwem, wielką siódemką, adwokatami i „szczerymi” zeznaniami bywa. Jak jest proces, to jest i policja (McShane, Evans, Labrou- są wszyscy). A gdzie policja tam i dziennikarze (Palla, piękna jak zawsze). A żeby nie było tak brudno i szaro to pojawia się Rebekka, córka Braddocka, która ma tak cięty język i jest tak uroczo bezpośrednia, że nie da się jej nie lubić.

Samo miasto? Podzielone, brudne i pełne paskudnych typków, czyli dokładnie takie o jakim chcemy czytać.

Akcja nie pędzi, co jest śmieszne, bo czyta się to ekspresowo szybko. Chyba po prostu wszystko jest na swoim miejscu; bardzo dobra, wielowątkowa historia (właściwie to kilka posplatanych historii), świetne postacie, które w żadnym wypadku nie są oczywiste (tutaj czasem można zapłakać za najpodlejszym draniem, a ktoś z pozoru dobry, okazuje się być potworem) i świat przedstawiony, który jest zajebiście (przepraszam, ale nie da się inaczej) napisany.

A kończy się to w taki sposób, że… zatrzymuje się czas. Z jednej strony wszystko układa się w jedną, bardzo logiczną całość, ale z drugiej, zupełnie nie tego się spodziewałeś. Ten kryminalny smaczek, trochę niedopowiedzeń, wstęp do nowej historii, jest tu wszystko, ale takie jakieś inne niż zazwyczaj. Pozostawia Czytelnika w takim lekkim szoku i chwilowym zawieszeniu :) Dopiero po chwili dociera do Ciebie, to co przeczytałeś i wiesz, że to jest dobre, właśnie dzięki temu, że kończy się tak a nie inaczej.

Nie ma sprawy, jeśli nie czytałeś pierwszej części, w niczym to nie przeszkadza, bo to odrębne opowieści (choć połączone miastem). Ale bardzo polecam zapoznać się z Wilkiem, bo całość przyjmuje się przyjemniej a i jest więcej tych cudownych, osmolonych literek do przytulenia 😀

Bezwzględnie CzaCzytać i pamiętajcie… róże mają to do siebie, że czasem niosą ze sobą opowieść…