Joseph Delaney „Starcie demonów”
I jeszcze raz zmiana scenerii. Zapraszam na podróż do dalekiej Grecji!!!
Tym razem mama Toma prosi syna, by ten wyruszył z drużyną do Grecji. Jego zadaniem jest pokonanie starej bogini, Ordyny, która może zagrozić światu. Czy Tom da sobie radę?
Nie będę ukrywał, że to mój ulubiony tom z całej serii. Przyznam, z rozbrajającą szczerością, że sam do końca nie wiem czemu. Powieść trzyma poziom poprzedniczek. Prosty styl, jakim jest napisana, naprawdę jest olbrzymim plusem. Fabuła jest już nieco gorsza; w skrócie- wyrusz w podróż, pokonaj złą Ordynę i wróć szybciutko do domu. Mimo to książkę bardzo miło mi się czytało i pomimo szybkiego tempa, wcale nie chciałem zbyt szybko jej kończyć.
Ogromnym plusem jest też ponowna zmiana scenerii. Tym razem aż czuć gorąco buchające zza stronnic książki. Bardzo podobały mi się też nowe rodzaje sług mroku, które idealnie wpasowały się w „ognisty” klimat. Postacie jak zawsze świetnie zarysowane. To w większości stare, dobrze nam znane osoby, jak na przykład Bill Arkwright czy Grimalkin.
Ciekawe są też relacje między mistrzem a uczniem, które uległy znacznemu ochłodzeniu. Tom musiał parę razy użyć mroku, co nie spodobało się staremu Stracharzowi, a jak wiecie facet ma charakterek! Więc się działo!
Ta książka nie już aż tak mroczna jak poprzedniczka, ale nadal uważam, że oznaczenie 10+ jest co najmniej dziwne.
Starcie Demonów to kolejna część przybliżająca nas do zakończenia historii. Już niedługo wszystko się wyjaśni. Pomimo, że przewidywalna, jest po prostu świetna i bardzo w klimacie. To fascynujące, że pomimo tylu części Delaney nie przynudza, za każdym razem pokazuje coś nowego, inny świat, inne przygody, a jego postacie wciąż ewoluują! Gorąco polecam!