Marcin Przybyłek „Ceo Slayer”

Marcin Przybyłek Ceo Slayer Czaczytać Marcin Przybyłek „Ceo Slayer”
Marcin Przybyłek „Ceo Slayer” 4.17/5 (83.33%) Głosów: 6 s

Najbardziej spodobał mi się pomysł na fabułę, bo patrząc na to, co dzieje się w moim kraju i na świecie, takie to jakieś bardzo na miejscu, na czasie… A poza tym… czy każdy z nas, choć raz, nie marzył o tym, by, z dumnie podniesioną głową, przeciwstawić się niesprawiedliwości (bez względu na to jak ją postrzega) i skopać kilka wrednych tyłków?

W kilku słowach o tym co się dzieje, otóż światem rządzą korporacje i banki, ludzie są wykorzystywani, zadłużani i oszukiwani na każdym kroku. Pożyczki zawierane na bestialskich zasadach, sprzęt z datą ważności (brzmi znajomo?), leki, które nie leczą a maskują problem na chwilę, by uderzyć po pewnym czasie z kolejną przypadłością, pracownicy firm zmuszani do pracy w koszmarnych warunkach (choć z ciągłym, nieskończonym dostępem do kawy), w pełnym poniżeniu i ponad siły, wszechobecny mobbing…

W tym całym syfie, nagle, znikąd, pojawia się obrońca, człowiek, który naznacza i karze przywódców całego tego paskudnego procederu. Żeby jednak nie było tak sztampowo, swoje „ofiary” wybiera, gdyż widzi wokół nich coś, czego nie jest w stanie dostrzec nikt inny… płomienie (tak jakoś skojarzyło mi się z Ciemność Płonie Ćwieka, choć tematyka zupełnie inna, to jednak w obydwu przypadkach mamy do czynienia z płonącymi duszami). Bada, szuka idealnej okazji, przygotowuje się i… zadaje cios (i to jaki!!! Co kara, to lepsza).

Kogo my tu jeszcze mamy? Jest policja poszukująca naszego mściciela (ale niekoniecznie z powodów w pełni zgodnych z prawem), Agnieszkę Madej, seksowną i twardą panią detektyw, która dostała zlecenie, mogące zmienić całe jej życie, Annę Logan; dział sprzedaży w jednej z firm, młoda, atrakcyjna i inteligentna, mająca trochę inne spojrzenie na świat od reszty korporacyjnych kolegów, Stach Bukowski, wyższy człowiek w korporacyjnej hierarchii, kumpel Rodneya, który porad szuka u… wróżki i jeszcze cała masa paskudnych, świetnie skonstruowanych, paskudnych typów, którym trzeba pokazać gdzie jest ich miejsce!

Są też roboty, mniej lub bardziej rozwinięte, służące swym ludzkim właścicielom i niekiedy wykazujące urocze, złośliwe usposobienie 😀

Fabuła pędzi do przodu; zagadka, śledztwa, przygotowania „do karania”, trochę fantastyki, nagłe zwroty akcji, nawrócenia, ciągły niepokój i lęk przed ujawnieniem.

Świat jest elegancko zbudowany, nie znalazłam, żadnych niespójnych elementów. Wszelkie używane przez bohaterów „nano” urządzenia, fajnie stworzone i nie narzucające technologicznego bełkotu.

To po prostu dobra, kryminalna historia, która wciąga (2 godziny w samolocie i skończyłam!) i sprawia Czytającemu dużo radochy.

CzaCzytać!! Bo nigdy nie wiadomo, czy pewnego dnia, w czerwonych płomieniach nie objawi Ci się Twój szef… a przezorny, zawsze ubezpieczony 😀