Mercedes Lackey „Trylogia Magicznych Wiatrów”

Mercedes Lackey Trylogia Magicznych Wiatrów Czaczytać Mercedes Lackey „Trylogia Magicznych Wiatrów”
Mercedes Lackey „Trylogia Magicznych Wiatrów” 5.00/5 (100.00%) Głosów: 3 s

Wiatr Przeznaczenia

Wiatr Zmian

Wiatr Furii

I wracamy do świata magii, tylko, że jak pamiętacie, Valdemar już nie ma magów… Elspeth, naburmuszona i pewna siebie pannica, wyrusza by odnaleźć nauczyciela, kogoś kto pomoże jej obudzić magię na nowo… I trafia do Sokolich Braci.

Główna bohaterka to tym razem dziedziczka tronu, której przyjdzie zmierzyć się z zupełnie nową rzeczywistością, słabościami i ludźmi tak bardzo różniącymi się od tych których pozostawiła w Valdemarze. Mercedes Lackey znów pokazuje nam bohaterkę z dobrego domu, która odchodzi by walczyć o siebie i swoich najbliższych. Tym razem jednak nie jest to samotna, totalnie nierozumiana przez świat postać, ale pewna siebie i swoich możliwości kobieta, która musi spokornieć i spróbować zaufać ludziom. Która musi zrozumieć, że od czasu do czasu można opuścić gardę, by poznać i nauczyć się współdziałania z innymi.

Cudnie jest patrzeć na przemianę jaka w niej zachodzi, Lackey jak zawsze wydobywa z bohaterów wszystko co najlepsze, ale tez genialnie pokazuje ich rozterki i problemy.

Czegóż tu nie ma! Towarzysze to osobowości genialne i nieustająco wywołujące uśmiech na mojej twarzy, ród powalająco pięknych, długowłosych magów i zwiadowców (opisy domów, samej krainy, sposobu ocieplenia aury- po prostu wyobraźnia nie przestaje pracować i aż chce się tam być), potwory, negatywni bohaterowie (którzy w tej serii potrafią robić tak podłe rzeczy, że magia krwi to przy tym pecha), wybór między miłością a koroną, bogowie, dusza uwięziona w ciele wroga, zmieniona przez ojca potwora, ociekająca seksem kocica, magiczne, gadające ostrze, kamień serce, cyrkowa wyprawa i Vanyel…  tak, Ostatni Mag Heroldów, Stefen i ich Puszcza Smutków (aż się łezka w oku zakręciła) wracają! Na małą chwilkę, ale to zawsze coś:)

Tym razem Lackey zaoszczędziła nam, aż tak mocnego uderzenia jak w Słudze Magii (i dzięki Bogu, bo mogło by tego moje biedne styrane serce nie wytrzymać), więc nie chce nam się co chwilę płakać, ale i tak jest intensywnie.  Relacje międzyludzkie opisane super. Kończąc czujemy jakbyśmy żegnali ulubionego członka rodziny… ja wracałam do tych książek jeszcze kilka razy, wybierając losowo stronę i czytałam dla samej chęci odwiedzenia dawno nie widzianych bohaterów.

Ubrania to jakieś totalne jajo! Ile mogą zmienić, jak są opisane, po prostu bajka. Niby takie nic, ale to jeden z niuansów, które tworzą klimat tej powieści.

Nie ma co czytać jednego tomu, trzeba poznać cała historię, od początku do końca, ale zaręczam, pochłonięcie jej zajmuje naprawdę małą, malusią chwilkę…

Miłości jak zawsze u tej autorki- dużo, ale ta miłość taka zgrabna i ze smakiem… A co ja tu będę, świetnie jest ta miłość tu napisana! Aż masz czasem ochotę powiedzieć; no „motyla noga” wreszcie!! :)

Wątków jest sporo a akcja pędzi. Mnóstwo ciekawych postaci i krain. Wszystko bardzo dobrze oddane i zarysowane, ciężko się oderwać (tak naprawdę to cholernie ciężko, ale żeby nie było, to staram się tonować:)).

Czy Magia powróci? Czy znajdą się nowi Adepci? Czy uda się obronić świat przed Zmorą Sokołów, Ancarem i jeszcze kilkoma paskudnymi postaciami? Czy Elspeth wybierze nową drogę, czy też zostanie władczynią Valdemaru… no i czy Mroczny Wiatr, to właściwe imię dla tego bohatera?

Cóż, nie pozostaje Wam nic innego jak to sprawdzić, bo choć Świat Heroldów się zmienił, to nadal ma bohaterów… i to jakich!